Strona:Karol Brzozowski – Poezye 1899.djvu/96

Ta strona została skorygowana.
90
KAROL BRZOZOWSKI.

Ach! spłyń do mnie, spłyń z obłoku,
Córo krasy i uroku,
Gwiazdo moich snów!
Spłyń z obłoku i obliczem
Czarodziejskiem, tajemniczem
Mnie zabłyśnij znów!

Spłyń! powitam cię tu pieśnią,
Ach! o takiéj nawet nie śnią,
Aniołowie tam,
Kiedy z skrzydły owisłemi
Drzemią snami niebieskiemi
U wieczności bram.

O! spłyń tu do mego łona
Wymarzona, niewcielona!
Szatę bóstwa zwiej;
Myśli moich, snów kochanko!
Odziéj się choć drzewa tkanką,
Choć traw szatę wdziej!

Bądź mi ptaszką, bądź mi rybką,
W zdroju igraj skrzelą szybką,
Lub motylkiem żyj;
W każdéj szacie, w każdym ciele,
Poznam ciebie, mój aniele,
Po boskości twéj.



Ziemia.

Wkoło słońca kręgiem toczy
Ziemia jak oblubienica;
Wulkanowe płoną oczy,
A śniegowe piersi, lica;
Głos jéj — pieśni uraganu,
A sukienka — z oceanu.

Słońce młodzian, oblubieniec,
Obramienił dziewę młodą
W gorejący światła wieniec —
Aż jéj lica śnią pogodą, —