ne wzburzenie. Wielkie krzyki: do porządku).
„Pan Snodgrass wstaje, żądając przywołania do porządku pana Blottona. (Słuchajcie!) Zapytuje, czy nie zostanie zamknięta niewłaściwa dyskusja między dwoma członkami klubu. (Słuchajcie! słuchajcie!)
„Prezydent jest przekonany, że szanowny pickwickczyk cofnie wyrażenie, którego użył.
„Pan Blotton, pomimo całego szacunku dla prezydenta, oświadcza, że tego nie uczyni.
„Prezydent jest zdania, że obowiązek nakazuje mu zapytać szanownego gentlemana, czy wyrażenia, które mu się wyrwało, użył w znaczeniu, jakie mu się nadaje pospolicie.
„Pan Blotton nie waha się odpowiedzieć, że nie, i że użył tego wyrażenia w znaczeniu pickwickowskiem. (Słuchajcie! słuchajcie!) Czuje się w obowiązku oświadczyć, że osobiście przejęty jest najgłębszym szacunkiem dla tak szanownego gentlemana, jakim jest pan Pickwick. Nazwał go blagierem tylko z punktu widzenia czysto pickwickowskiego. (Słuchajcie! słuchajcie!)
„Pan Pickwick oświadcza, że najzupełniej poprzestaje na szlachetnem i szczerem wyjaśnieniu swego szlachetnego przyjaciela. Życzy on sobie, by należycie zostało zrozumiane, iż własne jego spostrzeżenia powinny być także pojmowane w znaczeniu czysto pickwickowskiem (Oklaski)“.
Tu kończy się protokół. I w samej rzeczy, dyskusja nie mogła już być prowadzona dalej, doszedłszy do konkluzji tak zadawalniającej i jasnej. Nie mamy urzędowych dowodów co do faktów, jakie czytelnik znajdzie w rozdziale następnym, lecz ułożone one zostały podług listów i innych dokumentów rękopiśmiennych, których autentyczność nie podlega wątpliwości.
Słońce, ten wierny sługa świata, zaledwie poczęło oświecać poranek 13-go maja 1827 roku, gdy pan Samuel Pickwick, podobny drugiemu słońcu, wyrwał się z objęć snu, otworzył okno swego pokoju i powiódł wzrokiem po tłumie, poruszającym się pod nim. U stóp jego znajdowała się ulica Goswell, ulica Goswell znajdowała się po jego prawej stronie, ulica Goswell znajdowała się i po lewej jego stronie, jak daleko okiem sięgnąć można było...