„A!“ zawołał mały człowieczek, „widzę, że żartowniś z ciebie? Co?“
„Mój starszy brat dotknięty był tą chorobą“, odrzekł Sam. „Sypialiśmy razem, może to zaraźliwe...“
„Szczególny stary dom!“ zaczął znów mały człowieczek, spoglądając do koła.
„Trzeba było nas uprzedzić o przybyciu, porobionoby reparacje“, odparł niezmieszany czyścibut.
Rozmawiający, zdawało się, był nieco zbity z tropu temi ironicznemi odpowiedziami. Nastąpiła krótka narada między nim i dwoma tłustemi gentlemanami; potem chudy jegomość wziął szczyptę tabaki z dużej srebrnej tabakierki i, miało się wrażenie, zamierzał na nowo rozpocząć rozmowę, gdy jeden z jego towarzyszy, który oprócz uprzejmej powierzchowności posiadał parę okularów i parę czarnych kamaszów, zbliżył się i powiedział, wskazując na drugiego tłustego gentlemana:
„Rzecz się ma tak: mój przyjaciel da pół gwinei, jeżeli zechcesz odpowiedzieć na jedno lub dwa...“
„Ależ, kochany panie! Kochany panie!“ przerwał mały człowieczek. „Pozwól pan, proszę bardzo, kochany panie! Pierwszą zasadą, jaką należy zachować w podobnych wypadkach, jest to, że jeżeli oddaje pan sprawę w ręce człowieka kompetentnego, nie należy mieszać się mu pod żadnym pozorem do jego czynności. Trzeba powierzyć się z zupełnem zaufaniem. Doprawdy, panie...“
Tu zwrócił się do drugiego tłustego gentlemana mówiąc:
„Zapomniałem nazwisko pańskiego przyjaciela...“
„Pickwick“, rzucił pan Wardle, gdyż on to był we własnej osobie.
„A! Pickwick. Doprawdy, panie Pickwick, niech mi pan daruje, kochany panie. Z największą przyjemnością wysłucham prywatnie zdania pańskiego, jakie ma pan, jako amicus curiae, ale sam pan powinieneś zrozumieć niesłuszność swej interwencji w tej chwili, zwłaszcza co do argumentu adcaptandam, jakim jest ofiara pół gwinei. Doprawdy, kochany panie, doprawdy...“
I mały człowieczek przybrał minę poważną, zażywszy szczypty tabaki w sposób bardzo przekonywujący.
„Jedynem mojem życzeniem“, odrzekł pan Pickwick, „było, aby jak najprędzej doprowadzić do końca tę nieprzyjemną sprawę“.
„Bardzo dobrze, bardzo dobrze“, rzekł mały człowieczek.
„Dlatego też“, mówił dalej pan Pickwick, „zrobiłem użytek z argumentu, który moje doświadczenie każe mi poczytywać za najskuteczniejszy w każdym wypadku“.
Strona:Karol Dickens - Klub Pickwicka 01.djvu/118
Ta strona została skorygowana.