Strona:Karol Dickens - Klub Pickwicka 01.djvu/119

Ta strona została skorygowana.

„Tak, tak“, odrzekł mały człowieczek, „dobrze, bardzo dobrze, to prawda, ale pan powinieneś był mnie go poddać. Pan wie, jestem tego pewny, jak nieograniczone zaufanie należy pokładać w swym pełnomocniku. Jeżeli trzeba przytoczyć autorytet, to pozwól mi pan powołać się na znany wypadek Barnwella...“
„Niech sobie panowie nie kręcą głowy tym Jerzym Barnwellem“[1], przerwał Sam, którego mocno dziwił cały ten djalog. „Cały świat zna jego historję, a ja, jak mię pan widzi, zawsze byłem zdania, że raczej młoda kobieta zasługiwała na powieszenie. Ale to wszystko jedno; to nie należy do rzeczy. Chcecie panowie, bym przyjął pół gwinei. Bardzo dobrze, nie mam nic przeciwko temu — cóż mogę więcej zrobić? Prawda, panie?“ (Pan Pickwick uśmiechnął się). „Więc idzie tylko o to, bym wiedział, czego u licha chcecie ode mnie, jak tam ktoś powiedział, ujrzawszy upiora“.
„Chcielibyśmy wiedzieć...“ zaczął pan Wardle.
„Ależ mój kochany panie!“ przerwał mały człowieczek z zakłopotaną miną.
Pan Wardle wzruszył ramionami i zamilkł.
„Chcielibyśmy dowiedzieć się“, zaczął uroczyście mały człowieczek, „i zwracam to zapytanie do pana, by nie wzbudzić niepotrzebnych domysłów w oberży: chcielibyśmy wiedzieć, kto się tu obecnie znajduje?“
„Kto się tu znajduje? Jest para butów węgierskich pod numerem 13-tym“, odrzekł Sam, w którego umyśle lokatorowie reprezentowani byli przez obuwie, zostające pod jego bezpośrednią dyrekcją. „Jest drewniane szczudło pod numerem 6-tym, dwie pary półbucików w sali wspólnej. Są buty z cholewami, tu na dole, i pięć innych par butów w pokoju gościnnym“.
„Więcej niema?“ zapytał mały człowieczek.
„Zaczekajno pan trochę“, odrzekł Sam, przypominając sobie: „tak, jest jeszcze para butów à la Wellington, dobrze już przechodzonych i damskie trzewiki pod Nr 5“.
„Co to za trzewiki?“ zapytał z pospiechem pan Wardle, który, tak jak i pan Pickwick, zgubił się w tym dziwnym katalogu mieszkańców oberży.
„Trzewiki z prowincji“.
„Czy jest nazwisko szewca?“
„Brown“.
„Skąd?“
„Z Muggleton“.

„To oni!“ wykrzyknął pan Wardle. „przysięgam, żeśmy ich znaleźli!.

  1. Aluzja do bohatera znanej sztuki Johna Lilo „Kupiec londyński“ której bohaterem jest Barnwell.