„Tak, pada, jak się go tylko wyprzęże z dorożki, a przeciwnie, gdy jest zaprzężony jak należy i lejce trzyma się krótko, to nawet się nie potknie. Mamy przytem parę znakomitych kół, tak, że byle koń ruszył z miejsca, już się toczą za nim; musi więc biegnąć, nie może się oprzeć“.
Pan Pickwick zapisał każdy wyraz tego opowiadania, by udzielić klubowi wiadomości o tym szczególnym dowodzie żywotności koni w okolicznościach najmniej przyjaznych. Kończył właśnie pisać, gdy dorożka dotoczyła się do Golden-Cross. Stangret zeskoczył, pan Pickwick wysiadł z wszelką ostrożnością, panowie Tupman, Snodgrass i Winkle, z niecierpliwością oczekujący na przybycie swego znakomitego mistrza, przystąpili, by go powitać.
„Masz“, rzekł pan Pickwick, podając woźnicy szylinga.
Ale jakież było zdziwienie uczonego męża, gdy ów nieobliczalny właściciel dorożki, rzuciwszy pieniądze na bruk, oświadczył w mowie wielce wyrazistej, iż nie żąda innej zapłaty, jak tylko przyjemności przeboksowania z panem Pickwickiem całego szylinga.
„Szalony!“ zawołał pan Snodgrass.
„Pijany!“ dodał pan Winkle.
„I jedno i drugie“, dorzucił pan Tupman.
„Dalejże!“ krzyknął woźnica, rękami wyrabiając w przestrzeni mnóstwo młynków przygotowawczych. „Występujcie wszyscy czterej!“
„A to gratka!“ zawołało pół tuzina innych woźniców. „Do roboty, John!“ I z wielkiem zadowoleniem ustawili się w półkole.
„Co to, John?“ zapytał jakiś gentleman, właściciel mankietów z czarnego perkalu.
„Co to?“ odrzekł woźnica. „Ten stary zanotował mój numer“.
„Nie notowałem numeru!“ odpowiedział z oburzeniem pan Pickwick.
„A więc dlaczegoś go pan zapisywał?“ zapytał woźnica.
„Nie zapisywałem!“ zawołał pan Pickwick tonem jeszcze większego oburzenia.
„Czy uwierzycie“, ciągnął dalej woźnica, zwracając się do tłumu, „czy uwierzycie, że ten oto szpicel, siadł do mej dorożki, zapisał numer i notował każde powiedziane słowo!“ (Książka notat, jak błysk światła, przychodzi na myśl panu Pickwickowi).
„Zrobił to?“ mruknął inny woźnica.
„Tak, zrobił. A teraz, swemi szykanami doprowadziwszy mnie do wyzwania, ma gotowych trzech świadków przeciwko mnie. Ale zapłaci mi za to, choćbym miał pół roku siedzieć w więzieniu! Występuj!“
Strona:Karol Dickens - Klub Pickwicka 01.djvu/13
Ta strona została skorygowana.