Świeca zgasła panu Pickwickowi w chwili, gdy skończył czytać rękopis wikarego. Ponieważ zgasła nagle, bez uprzedniego drżenia i skwierczenia, wywarło to niemile wrażenie na filozofie. Szybko zrzucił te części ubrania, które był włożył na siebie, gdy się zerwał ze swego niewygodnego łóżka, i, obejrzawszy się dokoła z niepokojem, wskoczył do łóżka, poczem natychmiast zasnął.
Gdy się obudził, było już późno a słońce wspaniale świeciło w jego sypnialni. Smutek, który go tak dręczył z wieczora, znikł zupełnie wraz z ciemnością nocy; myśli i uczucia pana Pickwicka były tak wesołe, jak sam poranek. Po należytem śniadaniu, czterej filozofowie, w towarzystwie człowieka niosącego kamień w sosnowej skrzynce, skierowali się ku Gravesend, skąd rzeczy swe wysłali do Rochester. Około pierwszej stanęli w Gravesend (rzeczy kazali już z Rochester wysłać do Londynu) i szczęśliwym trafem znaleźli jeszcze miejsca w dyliżansie tak, że cali i zdrowi stanęli w swem rodzinnem mieście tego jeszcze wieczora.
Trzy czy cztery dni następnie upłynęły na niezbędnych przygotowaniach do podróży do miasta Eatanswill; ale ponieważ ważna ta wyprawa wymaga osobnego rozdziału, więc pozostałego tu miejsca użyjemy na skreślenie w niewielu słowach historii zabytku, odkrytego przez pana Pickwicka.
Z pamiętników klubu dowiadujemy się, że pan Pickwick mówił o swem odkryciu na ogólnem zebraniu klubu, które odbyło się nazajutrz po jego przybyciu i na którem zachwycił umysły swych słuchaczy mnóstwem genjalnych i uczonych pomysłów, dotyczących treści napisu. Z pamiętników dowiadujemy się także, że pewien zręczny artysta wykonał rysunek kamienia, który potem odlitografowano i przedstawiono Królewskiemu Towarzystwu Badaczy Starożytności w Londynie, tudzież innym uczonym towarzystwom; że zazdrość i współzawodnictwo zrodziły mnóstwo zdań sprzecznych z sobą w tym względzie; że sam pan Pickwick napisał broszurę, obejmującą dziewięćdziesiąt sześć stronic bardzo drobnego druku, w której znaleźć można dwadzieścia siedem stronic rozmaitych wersyj napisu. Dalszem następstwem tego było, że trzech członków klubu wydziedziczyło swych pierworodnych synów i zapisało im tylko prawnie zastrzeżonego szylinga, a to dlatego, ponieważ ważyli się podać w wątpliwość archeologiczną wartość odkrycia; że pewien entuzjastycznyc zwolennik badań nad starożytnościami pozbawił się życia z rozpaczy, gdyż nie mógł odgadnąć sensu napisu; że pan Pickwick mianowany został członkiem siedemnastu uczonych towarzystw, tak krajowych, jak i zagranicznych, za dokonanie powyższego od-
Strona:Karol Dickens - Klub Pickwicka 01.djvu/139
Ta strona została skorygowana.