„Dobrze! Przysuń pan ten stół do okna, bym już nie słyszała więcej tej polityki“.
„Joanno!“ zawołał pan Pott na służącą, która wniosła święcę, „zejdź do biura i przynieś mi rocznik gazety za rok zaprzeszły. Przeczytam panu“, mówił dalej zwracając się do pana Pickwicka, „przeczytam panu kilka artykułów wstępnych, które napisałem w owej epoce o zmowie żółtych, dążących do zamianowania nowego poborcy rogatkowego. Spodziewam się, że zajmie to pana“.
„Bardzo chętnie posłucham“, odrzekł pan Pickwick.
Życzenia jego zostały spełnione. Służąca powróciła z pękiem gazet, a redaktor, zasiadłszy koło swego gościa, rozpoczął bezzwłocznie czytanie.
Przeglądaliśmy notaty pana Pickwicka w nadziei, że znajdziemy przynajmniej streszczenie tych znakomitych utworów; ale napróżno. Mamy jednak powody przypuszczać, że siła i świeżość stylu najzupełniej go zachwyciły, gdyż pan Winkle zauważył, że mistrz jego miał oczy, jakby z nadmiaru zadowolenia, zamknięte przez cały czas czytania.
Wiadomość, że podano kolację, położyła koniec grze i prezentacji piękności „Gazety Eatanswillskiej“. Pan Winkle poczynił już znaczne postępy w łaskach pani Pott. Dama ta była teraz w cudownym humorze i nie zaniedbała powiedzieć poufnie swemu rozmówcy, że pan Pickwick był bardzo miłym staruszkiem... W tego rodzaju wyrażeniach jest pewna familjarność, na którąby sobie nigdy nie pozwolił ten, ktoby znał należycie kolosalny umysł filozofa. Jednak zachowaliśmy je tutaj, gdyż w rozczulający sposób i dowodnie przekonywują o łatwości, z jaką mistrz zjednywał sobie wszystkie serca oraz jak wielkie miał zachowanie u wszystkich klas społeczeństwa.
Była już późna noc; panowie Tupman i Snodgrass spali dawno pod skrzydłami „Srebrnego pawia“, gdy nasi dwaj znajomi udali się do swych pokojów. Sen rychło opanował ich zmysły; ale chociaż uczynił on pana Winkle nieczułym na wszystkie ziemskie przedmioty, twarz i postawa pięknej pani Pott długo jeszcze nie dawały spokoju jego rozbudzonej fantazji.
Ruch i gwar następnego poranka wystarczyły najzupełnej, by usunąć z najbardziej nawet poetycznej wyograźni wszystkie inne myśli, prócz myśli o wyborach. Huk bębnów, glosy trąb i rogów, krzyki pospólstwa, tętent koni, rozlegały się na ulicach od świtu: od czasu do czasu utarczka między maruderami obu stronnictw rozweselała i urozmaicała przygotowania do ceremonji.
Sam ukazał się we drzwiach sypialnego pokoju pana Pickwicka właśnie w chwili, gdy ten kończył się ubierać.
Strona:Karol Dickens - Klub Pickwicka 01.djvu/155
Ta strona została skorygowana.