Strona:Karol Dickens - Klub Pickwicka 01.djvu/162

Ta strona została skorygowana.

co zniewoliło go do wyrażenia swych uczuć za pomocą pantominy; wreszcie ustąpił miejsca innemu mówcy, który miał polecone popieranie wniosku przedmówcy. Ten w ciągu pół godziny wygłaszał mowę pisaną, której żadna już wrzawa nie zdołała zaszkodzić, bo zawczasu przesłał ją w odpisie do „Gazety Eatanswillskiej“, gdzie przedrukowano ją co do słowa.
Nakoniec ukazał się Fizkin esq. z Fizkin-Loge pod Eatanswillem w celu przemówienia do wyborców, ale natychmiast muzykanci, wynajęci przez szanownego Samuela Slumkey, zaczęli wykonywać ze szczególną siłą jakąś fanfarę. Odwzajemniając się za tę atencję, tłum żółty począł walić po głowach i plecach tłum błękitny: tłumowi błękitnemu zachciało się znów uwolnić się od niedogodnego sąsiedztwa tłumu żółtego i wskutek tego wywiązała się bójka, którą napróżno usiłowalibyśmy opisać. Sam burmistrz nie zdołał położyć jej końca; nic także nie pomogło wydanie dwunastu konstablom rozkazu pochwycenia głównych wichrzycieli, których było najmniej dwudziestu pięciu; zamieszanie nie ustawało. Wśród tego harmidru Horacjusz Fizkin esq. z Fizkin-Loge i przyjaciele jego dawali się coraz więcej opanowywać złości; Horacjusz Fizkin tonem wyzywającym zapytał swego przeciwnika, Samuela Slumkey ze Slumkey-Hall, czy muzykanci ci grają z jego rozkazu. A gdy szanowny Samuel Slumkey ze Slumkey-Hall odmówił odpowiedzi na to pytanie, Horacjusz Fizkin esq. z Fizkin-Loge pokazał pięść szanownemu Samuelowi Slumkey ze Slumkey Hall i wskutek tego krew szanownego Samuela Slumkey zawrzała i wyzwał na śmiertelny bój Horacjusza Fizkina esq. z Fizkin-Loge.
Burmistrz, ujrzawszy to pogwałcenie wszystkich obowiązujących ustaw i wszystkich zasad, zarządził nową fantazję na dzwonie i oświadczył, że obowiązek nakazuje mu zawezwać przed siebie Horacjusza Fizkin esq. z Fizkin-Loge i szanownego Samuela Slumkey ze Slumkey Hall do złożenia przysięgi, iż nie naruszą pokoju Jej Królewskiej Mości. Wskutek takiej strasznej groźby, wdali się w sprawę przyjaciele dwóch kandydatów i gdy oba stronnictwa wykłóciły się należycie, po upływie trzech kwandransów Horacjusz Fizkin esq. przyłożył rękę do kapelusza, spoglądając na szanownego Samuela Slumkey; szanowny Samuel Slumkey przyłożył rękę do kapelusza, spoglądając na Horacjusza Fizkin esq. — muzykanci przestali grać, tłum poczęści uspokoił się i Horacjusz Fizkin mógł dalej mówić.
Mowy obu kandydatów, chociaż różniące się co do wszystkich innych punktów, zgadzały się w tem, że oddawały należny i rozrzewniający hołd zasługom i szlachetności