Tomowi wydało się, że to pycha tak się w nim uśmiecha, zaśmiał mu się więc prosto w oczy i przywołał gospodynię.
„Dzień dobry pani“, rzekł zamykając drzwi małego pokoiku, gdy weszła wdówka.
„Dzień dobry panu“, odrzekła dama, „co pan życzy sobie na śniadanie?“
Tom nic nie odpowiedział, bo myślał właśnie, jak tu rozpocząć interes.
„Jest doskonała szynka“, zaczęła znowu wdówka, „wyborny kapłon na zimno. Co mam przysłać panu?“
Po tych wyrazach Tom przestał rozmyślać a jego uwielbienie dla wdowy jeszcze bardziej wzrosło. „Miła osoba“, powiedział sobie w duszy, „przywidująca i uprzejma“.
„Pani“, zapytał, „kto jest ten mężczyzna, który siedział za bufetem?“
„Nazywa się Jinkins“, odrzekła wdówka, rumieniąc się cokolwiek.
„Wysoki mężczyzna...“
„Bardzo przystojny mężczyzna“, odpowiedziała wdówka, rumieniąc się jeszcze więcej, „i bardzo dobrze wychowany“.
„Hm!“ mruknął Tom.
„Czy pan życzy sobie czego?“ zapytała znowu wdówka, nieco zakłopotana zachowaniem się Toma.
„A życzę, życzę sobie“, odrzekł Tom. „Bądź pani tak dobra i usiądź na chwilę“.
Wdówka zdawała się być bardzo zdziwiona, ale usiadła; Tom usiadł przy niej. Nie wiem, jak się to stało, moi panowie, a mój wuj miał zwyczaj utrzymywać, że i sam Tom Smart tego nie wiedział; ale, w ten czy inny sposób, dłoń jego znalazła się w ręce wdówki i pozostała tam przez cały czas rozmowy.
„Moja kochana pani“, rzekł Tom, gdyż umiał przypodobać się; „moja kochana pani, doprawdy, że warta jesteś pani dobrego męża“.
„Mój panie!“ zawołała wdówka jak mogła najuprzejmniej, taki bowiem początek mowy był conajmniej niezwykły, by nie powiedzieć więcej, zwłaszcza jeżeli zważymy, że do wczorajszego wieczora nigdy nie widziała Toma.
„Nie jestem pochlebcą, kochana pani. Pani warta jesteś doskonałego męża, a kto nim zostanie, ten będzie bardzo szczęśliwym człowiekiem“.
Podczas gdy Tom to mówił, oczy jego mimowolnie oderwały się od oblicza wdówki i poczęły błąkać się po rozmaitych wygodnych sprzętach, otaczających go dokoła.
Wdówka przybrała minę jeszcze więcej zakłopotaną; zrobiła ruch, by wstać; ale Tom lekko uścisnął jej rękę, jak-
Strona:Karol Dickens - Klub Pickwicka 01.djvu/176
Ta strona została skorygowana.