„O zdrado! O przewrotności męska!“ zawołała.
„Tak, tak, kochana pani; ale uspokój się“.
„Nie! Nie chcę się uspokoić!!“ łkała wdówka. „Nigdy nie znajdę człowieka, któregobym tak kochała!“
„Owszem, owszem, kochana pani!“ zawołał Tom Smart, wylewając ogromny potok łez nad stroskaną kobietą. Potem, w uniesieniu współczucia, objął jej kibić, a wdówka, w przystępie boleści, uścisnęła mu rękę, spojrzała w oczy i uśmiechnęła się przez łzy. Tom pochylił się ku niej, spojrzał w oczy i także uśmiechnął się wśród płaczu.
Nie mogłem nigdy dowiedzieć się, czy w tej chwili pocałował wdówkę. Często mówił wujowi, że nie uczynił tego, ale ja mam w tym względzie wielką wątpliwość. Między nami mówiąc, panowie, przypuszczam, że ją pocałował.
Nie wiem, jak tam dalej było, dość, że Tom wyrzucił wysokiego mężczyznę za drzwi, a w miesiąc potem ożenił się z wdówką. Często widziano go potem, jak jeździł po okolicy w szarym kabrjolecie z czerwonemi kołami, aż po wielu latach usunął się od interesów i wyjechał z żoną do Francji, poczem dom zburzono“.
Po kupcu przemówił stary, ciekawy gentleman.
„Za pozwoleniem, czy mogę zapytać, co się stało ze starym fotelem?“
„Zauważono, że w dzień ślubu bardzo skrzypiał, ale Tom Smart nie umiał powiedzieć, czy z radości, czy też wskutek cielesnej niemocy. Zawsze jednak przypuszczał, że to z tego ostatniego powodu, bo więcej nie słyszano go już“.
„I wszyscy uwierzyli tej historji?“ zapytała twarz okopcona, nakładając fajkę.
„Wszyscy, wyjąwszy nieprzyjaciół Toma. Ci utrzymywali, że było to wszystko blagą. Inni mówili, że był pijany i że mu się to wszystko śniło“.
„A Tom Smart twierdził przeciwnie?“
„Rozumie się“.
„A wuj pana?“
„Zgadzał się z Tomem“.
„W takim razie obaj byli zuchy co się zowie“, rzekła zakopcona twarz.
„O! Zuchy“, odrzekł komiwojażer. „Prawdziwe zuchy“.
Sumienie pana Pickwicka wyrzucało mu, iż zaniedbał cokowiek swoich przyjaciół pod „Srebrnym pawiem“. Właśnie gdy rano, na trzeci dzień po wyborach, zamierzał ich od-