„Jakiś gentleman na dole, w kawiarni, panie. Powiada, że chce tylko chwilkę pomówić z panem, ale żadną miarą nie chce czekać“.
„To dziwne“, mruknął pan Winkle. „Powiedz mu że zaraz przyjdę“.
Zawinął się w szlafrok, szyję obwiązał chustką i poszedł.
Stara baba i dwaj chłopcy zamiatali kawiarnię. Przy oknie stał jakiś oficer, który ujrzawszy wchodzącego pana Winkle, skłonił mu się zimno, potem kazał oddalić się służącym, starannie zamknął drzwi i powiedział:
„Pan Winkle, jak sądzę?“
„Tak jest, panie, nazywam się Winkle“.
„Przychodzę tu w imieniu mego przyjaciela, doktora Slammera, z 97-ego pułku. To pana nie powinno dziwić“
„Doktora Slammera?“ powtórzył pan Winkle.
„Doktora Slammera. Polecił mi, bym oznajmił panu w jego imieniu, że postępowanie pańskie wczorajszego wieczora było niehonorowe i że człowiek honorowy darować tego nie może“.
Zdumienie pana Winkle było zbyt prawdziwe i zbyt widoczne, by go nie dostrzegł wysłannik doktora Slammera, który też tak dalej mówił:
„Przyjaciel mój, doktór Slammer, jest zdaje się, najmocniej przekonany, że przez znaczną część wieczora był pan mocno podchmielony i niemal bez zdolności zrozumienia wyrządzonej mu obrazy. Polecił mi przeto oznajmić panu, że jeżeli w ten sposób wytłómaczysz się ze swego postępowania, on przyjmie takie tłumaczenie, napisane przez pana własnoręcznie, tak, jak ja je panu podyktuję“.
„Tłumaczenie na piśmie!“ powtórzył znowu pan Winkle tonem najwyższego zdumienia.
„W przeciwnym razie“, mówił dalej oficer, „wiadomo panu, czem się to powinno skończyć“.
„Czy zlecenie, którego się pan podjął, dotyczy mnie?“ zapytał pan Winkle, którego siły umysłowe doszczętnie zdezorganizowała ta niezwykła rozmowa.
„Nie byłem obecny przy tej scenie, a więc i przy tem, jak pan uparłeś się, by nie dać swej karty doktorowi Slammer. Uprosił więc mnie, bym się dowiedział, kto jest właścicielem fraka niebieskiego ze złoconemi guzikami i literami K. P.“
Pan Winkle aż drgnął ze zdziwienia, usłyszawszy tak szczegółowy opis swego ubioru. Przyjaciel doktora Slammera mówił dalej:
„Dowiedziałem się, że właściciel rzeczonego fraka przybył tu wczoraj z trzema innymi panami. Posłałem do
Strona:Karol Dickens - Klub Pickwicka 01.djvu/28
Ta strona została skorygowana.