Strona:Karol Dickens - Klub Pickwicka 01.djvu/44

Ta strona została skorygowana.

„Bynajmniej“.
„I nie nosi nigdy klubowego uniformu?“
„Nigdy“, odpowiedział zdumiony pan Pickwick.
Porucznik Tappleton zwrócił się do swego przyjaciela, doktora Slammera, lekko wzruszywszy ramionami, co zdawało się wyrażać pewne powątpiewanie o dokładności wspomnień doktora.
Doktór był w najwyższym stopniu rozgniewany, ale zarazem jakby zbity z tropu; uprzejme zachowanie się pana Pickwicka doprowadziło pana Payne niemal do wściekłości.
„Pan byłeś na balu zeszłej nocy!“ wykrzyknął nagle doktór do pana Tupmana tonem, od którego ten drgnął tak widocznie, jakgdyby kto niespodzianie wsadził mu szpilkę w łydkę.
Pan Tupman odpowiedział słabym głosem: „Tak“, nie przestając patrzeć na pana Pickwicka.
„Ten jegomość był z panem?“ mówił doktór dalej, wskazując na niczem niewzruszonego nieznajomego.
Pan Tupman stwierdził to.
„Teraz, mój panie“, powiedział doktór do nieznajomego, „zapytuję pana raz jeszcze w obecności wszystkich tych gentlemanów, czy chce mi pan dać swą kartę i być traktowany jak gentleman, czy też chce mnie pan zmusić do skarcenia go osobiście, tu, w tem miejscu?“
„Za pozwoleniem“, przerwał pan Pickwick, „nie mogę zgodzić się na dalsze posuwanie się tej sprawy bez pewnych wyjaśnień. Tupman, odpowiedz, jak to było“.
Pan Tupman, wezwany w sposób tak uroczysty, opowiedział całą rzecz w niewielu słowach; lekko dotknął szczegółu wypożyczenia fraka, szeroko rozwiódł się nad tem, że stało się to po obiedzie, wynurzył nieco żalu, jeśli chodzi o jego osobę, i pozostawił nieznajomemu wydobywanie się z kłopotu, jak umie.
Ten zabierał się właśnie do przemówienia, gdy porucznik Tappleton, który przypatrywał mu się z wielką ciekawością, zapytał tonem wyniosłym.
„Czy nie widziałem pana na scenie?“
„Bardzo być może“, odrzekł nieustraszony nieznajomy.
„To wędrowny komedjant!“ zawołał porucznik z pogardą; a potem zwracając się do doktora Slammera dodał: „Gra w sztuce, którą na żądanie oficerów 52-ego pułku dają jutro. Nie możesz więc, doktorze, prowadzić dalej tej sprawy, to niepodobna...“
„Niepodobna, w żaden sposób!“ powtórzył z dumą doktór Payne.
„Przykro mi, żem wprowadził pana w tak niemiłe położenie“, rzekł następnie porucznik Tappleton do pana Pick-