Strona:Karol Dickens - Klub Pickwicka 01.djvu/46

Ta strona została skorygowana.

Komedjant nie kazał się prosić dwa razy. Wszyscy zasiedli dokoła stołu i harmonja zapanowała znowu. Tylko pan Winkle, zdawało się, był nieco zirytowany. Czyżby przyczyną tego usposobienia była samowolna pożyczka fraka? Ale tak błaha okoliczność nie mogła wzbudzić uczucia gniewu, choćby przelotnego, w sercu pickwickisty. To pewna, że, wyjąwszy ten szczegół, dobry humor powrócił w towarzystwie i wieczór zakończył się wesoło, tak jak się zaczął.

Rozdział czwarty.
Mała wojna. Nowi znajomi. Zaproszenie na wieś.

Wielu autorów upiera się przy nietylko głupiej, ale, właściwie, i nieuczciwej zasadzie, żeby nie podawać źródeł, z których czerpią swoje najważniejsze informacje. Nie podzielamy tych zasad. Będziemy usiłowali wywiązać się w sposób właściwy z odpowiedzialnych obowiązków, jakie wkłada na nas nasz zawód wydawniczy. I, jakkolwiek w innych okolicznościach ambicja skłoniłaby nas, byśmy rościli sobie prawa do autorstwa tych przygód, wzgląd na prawdę każe nam jedynie przypisać sobie zasługę należytego opracowania szczegółów i nadania im formy opowieści. Dokumenty pickwickowskie służą nam tylko za źródła; można więc nas porównać z Wielką Kompanją Eksploatacyjną Źródeł Wód Mineralnych. Praca innych stworzyła dla nas olbrzymie rezerwoary doniosłych faktów. Zbieramy je poprostu i za pośrednictwem tych stronic, w postaci wesołego i wartkiego strumienia, dajemy do użytku tym, którzy są spragnieni wiedzy Pickwickistów.
Działając w tym duchu i odważnie wprowadzając w czyn postanowienie wymieniania autorytetów, do których zwracaliśmy się o radę, wyznajemy otwarcie, że notatnikowi pana Snodgrassa zawdzięczamy szczegóły umieszczone w tym rozdziale. — Szczegóły te (teraz, gdyśmy ulżyli swemu sumieniu) podamy bez dalszych komentarzy.
Cała ludność Rochester i okolicznych miasteczek zerwała się nazajutrz wcześnie z łóżek, bardzo wzruszona i podekscytowana. Wielka rewja miała się odbyć na Błoniach. Orli wzrok dowódcy miał dokonać przeglądu pół tuzina pułków. Wzniesiono tymczasową twierdzę, którą miano oblegać, zdobyć szturmem, i wkońcu wysadzić w powietrze.
Czytelnicy nasi mogli już wywnioskować z notat pana Pickwicka o mieście Chatam, że mąż ów był namiętnym wielbicielem wojska. Nic też nie mogło być przyjemniejszego, tak dla niego, jak i dla jego towarzyszy, jak widok małej wojny. Wcześnie więc zerwali się i szybkim krokiem poszli ku twierdzy, dokąd już ze wszystkich stron zdążały tłumy ciekawych.