Pan Jinks spojrzał pokornie na wielkiego człowieka i przygryzł koniec pióra.
„Może pan widzi coś bardzo komicznego w tej wiadomości, ale ja nie! Tu niema żadnego powodu do śmiechu!“
Wygłodzony człowiek westchnął jak człowiek przekonany, iż rzeczywiście mało ma powodów, by być wesołym. Potem, otrzymawszy rozkaz spisania zeznań, usiadł przy biurku.
„To ten Pickwick jest powodem wszystkiego?“ zapytał burmistrz, gdy spisano zeznanie.
„Tak jest“, odrzekła dama w średnim wieku.
„A ten drugi burzyciel pokoju jak się nazywa?“
„Tupman“, odrzekł pan Jinks.
„A wyzwany opuścił miasto, jak pani mówi?“
„Tak jest“, odrzekła dama w średnim wieku, odkaszlnąwszy.
„Bardzo dobrze. A! dwaj londyńscy awanturnicy przybyli tu, by tępić ludność Jej Królewskiej Mości, sądząc, że ramię sprawiedliwości jest bezwładne w takiej odległości od stolicy! Ale nauczymy ich! Wygotuj pan rozkaz aresztowania, panie Jinks. — Muzzle!“
„Słucham, waszą wielmożność!“
„Czy Grummer jest na dole?“
„Tak, wasza wielmożność“.
„Przyślij go na górę“.
Posłuszny Muzzle znikł i prawie natychmiast powrócił z przedstawicielem władzy, który odznaczał się czerwonym nosem, chrypliwym głosem, tabaczkowym surdutem, butami o ogromnych cholewach i błędnym wzrokiem.
„Grummer“, zapytał burmistrz, „miasto spokojne?“
„Dość, wasza wielmożność“, rzekł Grummer. „Umysły spokoiły się, bo chłopcy ze szkoły poszli grać w piłkę“.
„Grummer“, mówił dalej burmistrz stanowczym tonem: „w takich czasach, jak obecne, skutkują tylko energiczne środki. Jeżeli nie będzie uszanowaną władza królewskich urzędników, trzeba odczytać akt o buncie. Jeżeli władza cywilna nie jest w stanie ochraniać okien, to trzeba, by władza wojskowa ochraniała władzę cywilną i okna. Sądzę, że jest to zgodne z konstytucją, panie Jinks?“
„Tak jest niezawodnie!“ odpowiedział pan Jinks.
„Doskonale!“ powiedział burmistrz, podpisując rozkaz aresztowania. „Przyprowadzisz mi tych ludzi jeszcze dzisiaj popołudniu, Grummer! Znajdziesz ich pod „Wielkim Białym Koniem“. Pamiętasz sprawę Dumplinga z Middlesex i Bantama z Suffolk?“
Grummer skinął głową, jakgdyby w ten sposób chciał powiedzieć, że nie zapomni nigdy — co było zresztą bardzo prawdopodobne, ponieważ mu ją codziennie przypominano.
Strona:Karol Dickens - Klub Pickwicka 02.djvu/104
Ta strona została skorygowana.