Grummer, oniemiały z oburzenia, mignął przed oczami Sama swoją pałeczką z koroną.
„A!“ zawołał Sam, „to ładna sztuczka, zwłaszcza korona; bardzo podobna do królewskiej“.
„Na bok!“ krzyknął znów obrażony dowódca i dla nadania większej siły temu rozkazowi, dotknął metalowym symbolem szyji Sama i pochwycił go za rękę.
Bohater nasz odpowiedział na ten komplement powaleniem jego autora na ziemię, wywróciwszy przedtem jednego z niosących lektykę, by mu służył za podściółkę.
Czy pana Winkle opanował wówczas jakiś szał na widok takiego czynu, czy też uniósł się męstwem Sama, to rzecz niewyjaśniona; to pewna jednak, iż ujrzawszy padającego Grummera, wykonał napad na jakiegoś malca, stojącego tuż przy nim. Pan Snodgrass, powodowany uczuciem prawdziwie rycerskiem, pragnąc nie używać żadnych podstępów, oświadczył głośno, iż zaczyna; to też został natychmiast przytrzymany, właśnie w chwili, gdy bardzo oględnie zabierał się do zdjęcia surduta. Zresztą, by oddać sprawiedliwość, tak jemu jak i panu Winkle, musimy tu oświadczyć, iż obaj nie czynili żadnych usiłowań, by się bronić lub wyswobodzić Sama. Ten zaś, w energicznej obronie, uległ przewadze i został wzięty do niewoli. Orszak znów się uszykował, tragarze zajęli swe miejsca i wszystko ruszyło dalej.
Przez cały czas trwania tych operacyj pan Pickwick nie posiadał się z oburzenia. Przy pomocy swego towarzysza zdołał wreszcie podnieść wieko lektyki, stanął na siedzeniu, podniósł się ile mógł, i wsparty na ramieniu pana Tupmana, począł przemawiać od tłumu. Brał go na świadka, iż służący jego został pierwszy napadnięty, wymownie rozwodząc się nad brutalnością, z jaką traktowano Sama.
W ten sposób karawana doszła do rezydencji burmistrza. Na przodzie urzędnicy, za nimi więźniowie, przyczem pan Pickwick przemawiał a tłum krzyczał.
Gwałtowne było oburzenie pana Samuela Wellera, gdy go zabrano przemocą. Liczne były też aluzje, które czynił do wyglądu i zachowania pana Grummera oraz jego towarzyszy. Nieustraszone były wyzwania, które rzucał pod adresem sześciu podwładnych minorum gentium. Pan Snodgrass i pan Winkle słuchali z ponurem skupieniem ducha