„No, no, daj pokój, stary burczymucho“, przerwał Sam z pomocą łokci wysuwając się ku przodowi, „bardzo pana przepraszam, ale ten urzędnik pański nie nadaje się wcale na mistrza ceremonii. To jest“, mówił dalej, odpychając Grummera i zwracając się ku burmistrzowi z uprzejmą familjarnością, „to jest pan Samuel Pickwick esq. to pan Tupman, to pan Snodgrass, a dalej, po drugiej stronie, obok niego, pan Winkle, gentlemani bardzo mili w obejściu, z którymi, gdy się pan pozna, będzie pan to uważał za prawdziwą przyjemność. To też, im prędzej odpędzi pan tego zakrystjana, tem prędzej staniemy się dobrymi przyjaciółmi. Zresztą, najpierw interes, potem rozrywka, jak powiedział król Ryszard III-ci, gdy w Towerze zamordował już poprzedniego króla a zanim podusił jego synów“.
Ukończywszy to przemówienie, Sam począł wycierać sobie łokciem kapelusz i kiwnął panu Jinksowi, który słuchał poprzednich słów z niewysłowionem przerażeniem.
„Co to za człowiek, Grummer?!“ zawołał burmistrz.
„Bardzo niebezpieczny złoczyńca, wasza wielmożność. Chciał uwolnić więźniów i atakował organa władzy. Dlatego też przytrzymałem go“.
„Dobrześ zrobił. To widocznie zuchwały bandyta“.
„To mój służący, panie“, rzekł pan Pickwick z pewnem oburzeniem.
„A! Służący!“ odpowiedział pan Nupkins. „Spisek celem powstrzymania biegu sprawiedliwości i wymordowania jej organów. Służący Pickwicka. Zapisz pan to, panie Jinks!“
Pan Jinks zapisał.
„Jak się nazywasz?“
„Weller“ odpowiedział Sam.
„Doskonałe nazwisko! W sam raz do spisu w New Gate!“ powiedział pan Nupkins.
Był to żart. Więc Jinks, Grummer, Dubbley i konstable oraz Muzzle wybuchnęli śmiechem i śmieli się przez jakie pięć minut.
„Zapisz pan, panie Jinks!“ powiedział burmistrz.
„Przez dwa L, stary krogulcze“, dodał Sam.
W tej chwili jeden z konstablów niefortunnie wybuchnął śmiechem, za co burmistrz kazał go niezwłocznie wyrzucić. Niebezpieczna to rzecz w takich wypadkach śmiać się nie na miejscu!
„Gdzie mieszkasz?“
„Tam, gdzie jestem!“ odparł Sam.
„Zanotuj pan to, panie Jinks!“ zawołał burmistrz, którego gniew nagle się wzmógł.
„A nie zapomnij pan podkreślić!“ dodał Sam.
„To włóczęga, panie Jinks“, mówił burmistrz. „Włóczęga według własnego zeznania, nieprawdaż, panie Jinks?“
Strona:Karol Dickens - Klub Pickwicka 02.djvu/111
Ta strona została przepisana.