„Teraz, panie Jinks, niech Grummer złoży przysięgę“, rzekł burmistrz.
Grummer został bezzwłocznie zaprzysiężony, a ponieważ gmatwał się, a obiad u pana Nupkinsa był już gotów więc spisanie zeznań tego znakomitego przedstawiciela władzy odbyło się bardzo szybko. Samowi Wellerowi udowodniono gwałt publiczny, panu Winkle pogróżki, panu Snodgrassowi czynny opór. Po dokonaniu tego, burmistrz i pan Jinks odbyli cichym głosem naradę. Następnie burmistrz odkaszlnął, zamierzając przemówić do pana Pickwicka, gdy ten odezwał się pierwszy.
„Przepraszam pana“, powiedział, „ale nim wyda pan wyrok, mam prawo żądać, by i mnie także wysłuchano, przynajmniej w kwestii dotyczącej mnie osobiście“.
„Milcz pan“, zawołał burmistrz, „albo każę pana zaprowadzić do więzienia“.
„Może pan to uczynić, niemniej jednak mam prawo żądać, by mnie wysłuchano i żądać tego będę tak długo, dopóki nie zostanę wyprowadzony siłą!“
„Wiwat zasady!“ zawołał Sam.
„Sam! Bądź cicho“, rzekł pan Pickwick.
„Będę niemy, jak przedziurawiony bęben“, rzekł Sam.
Pan Nupkins, zdziwiony takiem niesłychanem zuchwalstwem, już miał odpowiedzieć z największą surowością, gdy pan Jinks pociągnął go za rękaw i szepnął mu coś do ucha. Widocznie coś mu tłumaczył, gdyż burmistrz po chwili ostrym tonem zapytał tylko pana Pickwicka:
„Co ma pan do powiedzenia?“
„Naprzód“, odrzekł filozof, rzucając przez okulary na pana Nupkinsa wzrok, od którego ten dostojnik zmieszał się, „naprzód chciałbym wiedzieć, dlaczego ja i moi przyjaciele zostaliśmy tu przyprowadzeni?“
„Czy mam mu to powiedzieć?“ szepnął burmistrz do pana Jinks...
„Sądzę, że należy powiedzieć“, szepnął Jinks.
„Zeznano przede mną pod przysięgą, iż zachodzi obawa, byś się pan tu nie pojedynkował, i że ten drugi, Tupman, jest współwinny w tej sprawie; dlatego też... co panie Jinks?“
„Tak, tak“, potwierdził Jinks.
„Dlatego też skazuję obu panów na... sądzę, że tak, panie Jinks?“
„Tak, panie“.
„Skazuję na... na co, panie Jinks?“ z niezadowoleniem zapytał burmistrz.
„Na przedstawienie poręczycieli“, szepną Jinks.
„Tak, na przedstawienie poręczycieli, jak miałem powiedzieć, gdy mi przerwał mój sekretarz“.
Strona:Karol Dickens - Klub Pickwicka 02.djvu/113
Ta strona została przepisana.