„Pewnych poręczycieli“, znów szepnął pan Jinks.
„Żądam dwóch pewnych poręczycieli“, dodał burmistrz.
„Obywateli tutejszych“, szepnął pan Jinks.
„Znanych tutejszych obywateli“, mówił dalej pan Nupkins.
„I właścicieli nieruchomości; z kaucją po pięćdziesiąt gwinej“.
„Żądam dwóch kaucyj tych obywateli po pięćdziesiąt gwinej“, mówił dalej burmistrz donośnym głosem i z wielką powagą.
„Ależ, panie“, zauważył pan Pickwick, tak samo jak pan Tupman przejęty oburzeniem i zdziwieniem; „ależ my tu jesteśmy zupełnie obcy i tyle mamy znajomych między właścicielami tutejszych nieruchomości, co ochoty do pojedynkowania się“.
„Znamy to, znamy!“ rzekł burmistrz, „czy tak, panie Jinks?“
„Tak, panie“.
„Czy ma pan co jeszcze do powiedzenia?“ spytał burmistrz.
Pan Pickwick miał jeszcze bardzo wiele do powiedzenia i powiedziałby to z małym pożytkiem dla swojej sprawy a z niewiększem zadowoleniem burmistrza, gdyby Sam nie był go za rękaw pociągnął na stronę i nie rozpoczął rozmowy tak interesującej, że filozof nie słyszał pytania pana Nupkinsa. Pan Nupkins nie był człowiekiem, któryby takie pytanie zadawał dwa razy. Odchrząknął więc w sposób przygotowawczy i referował wyrok wśród pełnego szacunku milczenia konstablów.
Wyrok skazywał Samuela Wellera na dwie gwineje za pierwszy gwałt i na trzy za drugi, pana Winkle na dwie gwineje, pana Snodgrassa na jedną, przyczem wszyscy mieli przysiąc, iż nie popełnią gwałtu na żadnym poddanym Jej Królewskiej Mości, zwłaszcza na jej oddanym słudze, panu Danielu Grummerze. Panowie Pickwick i Tupman mieli złożyć poręczenie.
Gdy burmistrz przestał mówić, pan Pickwick nadał swej fizjonomii wyraz uśmiechnięty, zrobił krok naprzód i rzekł:
„Proszę pana burmistrza o udzielenie mi kilkuminutowej rozmowy na osobności. Chodzi tu o sprawę bardzo ważną dla niego samego“.
„Co?“ zawołał pan Nupkins.
Pan Pickwick powtórzył swe żądanie.
„Szczególne żądanie!“ zawołał burmistrz.
„Proszę o rozmowę na osobności!“ powtórzył pan Pickwick z mocą, „a ponieważ od mego służącego dowiedziałem się o tem, co mam panu zakomunikować, żądam więc, by
Strona:Karol Dickens - Klub Pickwicka 02.djvu/114
Ta strona została przepisana.