„Niech pan nas obu postawi oko w oko; więcej nie wymagam. Niech stanie przede mną i przed mymi przyjaciółmi. Czy potrzeba innych dowodów?“
„To będzie bardzo łatwo, gdyż kapitan ma tu przyjść dziś wieczorem. Wtedy nie będzie trzeba rozgłaszać całej sprawy w interesie... tylko w interesie tego młodego człowieka. W każdym razie... chciałbym wpierw porozumieć się z panią Nupkins, czy krok taki byłby właściwy. Ale przedewszystkiem, panie Pickwick, musimy załatwić sprawę urzędową. Więc zechce pan powrócić do sali“.
Gdy się tam zainstalowano burmistrz zawołał majestatycznie:
„Grummer!“
„Jestem“, odpowiedział Grummer z uśmiechem faworyta.
„No, no“, rzekł burmistrz surowo, „tu nie miejsce na śmieszki; tu niema powodu do śmiechu. Czy zeznanie, które niedawno złożył pan, jest zupełnie zgodne z prawdą? Uważaj pan, co masz odpowiedzieć!“
„Wasza wielmożność“, — wybełkotał Grummer, „ja...“
„A! Mieszasz się! Panie Jinks, czy pan widzi, jak on się miesza?“
„Widzę, panie“.
„No, Grummer, powtórz swe zeznania; ale uprzedzam cię, miej się na ostrożności! Panie Jinks, spisuj pan, co będzie mówił“.
Nieszczęśliwy Grummer począł powtarzać swe oskarżenie. Ale pan Jinks tak podchwytywał jego wyrazy, burmistrz tak je przekręcał, iż w trzy niespełna minuty Grummer zaplątał się i rzecz tak powikłał, iż pan Nupkins stanowczo oświadczył, że niczemu nie wierzy. Wskutek tego kary zostały zniesione a pan Jinks znalazł bezzwłocznie dwóch poręczycieli. Po ukończeniu tych czynności, Grummer został oddalony: straszliwy przykład, jak niestałą jest wielkość ludzka i jak mało należy ufać łasce tego świata.
Pani Nupkins była kobietą majestatyczną, w turbanie z niebieskiej gazy i kosztownej peruce. Panna Nupkins posiadała wszystko, co było w matce wysokie, z wyjątkiem turbanu, i wszystko, co było fałszywe, z wyjątkiem włosów. Otóż za każdym razem, gdy manifestowanie tych dwóch miłych właściwości stawiało matkę i córkę w niemiłem położeniu, co zdarzało się dość często, obie sprzymierzały się i zwalały wszystko na barki pana Nupkinsa. Gdy ten udał się obecnie do swej żony i powtórzył jej to, co słyszał od pana Pickwicka, pani Nupkins przypomniała sobie, iż zawsze podejrzywała coś podobnego, że zawsze mówiła, iż na tem się skończy, ale nigdy nie chciano jej
Strona:Karol Dickens - Klub Pickwicka 02.djvu/117
Ta strona została przepisana.