Strona:Karol Dickens - Klub Pickwicka 02.djvu/49

Ta strona została przepisana.

„Ach, Ramsey, stary wyga! „Panie“, mówi Fogg, patrząc na niego dumnie, a wiecie jak umie patrzeć! „przyszedł pan układać się?“ „Tak“, mówi Ramsey, wkładając rękę do kieszeni i wyciągając z niej pieniądze. „Dług dwa funty pięć, koszty trzy funty dziesięć — proszę!“ i sapnął jak miech, kładąc pieniądze zawinięte w skrawek papieru. Stary Fogg spojrzał najpierw na pieniądze, później na niego, a potem odchrząknął we właściwy sobie sposób. Wiedziałem, że coś będzie. „Czy pan nie wie, że wypełniliśmy deklarację, co podnosi koszta rzeczywiste?“ „Niech pan tego nie mówi!“ zawołał Ramsey, cofając się. „Termin upłynął dopiero wczoraj wieczorem!“ „Owszem, mówię to!“ rzekł Fogg. „Prawda, panie Wicks, że pan Jackson poszedł wypełnić deklarację w sprawie Bullman — Ramsey“. Oczywiście odpowiedziałem, że tak. Fogg odchrząknął i spojrzał na Ramseya. „Mój Boże!“ odpowiedział Ramsey. „A ja robiłem szalone wysiłki, aby wydobyć te trochę pieniędzy i wszystko napróżno!“ „Nienapróżno“, odpowiedział Fogg zimno. „Radzę panu trochę jeszcze pogrzebać, jeszcze trochę wydobyć i wrócić tu na czas!“ „Nie mogę więcej wydobyć!“, odpowiedział Ramsey, uderzając pięścią w stół. „Tylko niech mi pan nie grozi!“ mówi Fogg, udając, że wpada w gniew. „Wcale panu nie grożę!“ odpowiada Ramsey. „Owszem, grozi pan! Proszę wyjść, proszę wyjść z biura i wrócić wtedy, kiedy nauczy się pan odpowiednio zachowywać!“ Ramsey jeszcze chciał coś powiedzieć, ale Fogg nie dał mu przyjść do słowa, więc schował pieniądze do kieszeni i wyszedł. Tylko tamten wyszedł, a Fogg zwraca się do mnie ze słodkiem uśmiechem i wyjmuje deklarację z kieszeni. „Słuchaj Wicks“, mówi Fogg, „weź cab, jedź do Temple jak możesz najprędzej i wypełń deklarację! Koszta są prawie pewne. To człowiek solidny, ma dużą rodzinę i zarabia 25 szyllingów tygodniowo. Jeżeli nie będzie chciał zapłacić, to zapłacą za niego jego właśni czeladnicy. Musimy z niego wyciągnąć ile się da, panie Wicks! To poprostu chrześcijański uczynek, panie Wicks! Mając tak dużą rodzinę i nieduże dochody, będzie na przyszłość ostrożniejszy w pożyczaniu. Prawda, panie Wicks?“ I, wychodząc, uśmiechnął się tak dobrodusznie, że aż przyjemnie było na niego patrzeć. „To doskonały businesman!“ rzekł Wicks tonem najgłębszego podziwu. „Doskonały, nieprawdaż?“
Trzech innych jak najchętniej zgodziło się na tę opinię a opowiadanie podobało im się niezmiernie.
„Mili chłopcy“, szepnął Weller do swojego pana. „Ładnie się tu bawią“.
Pan Pickwick skinął głową potakująco i odkaszlnął, aby zwrócić na siebie uwagę młodych gentlemanów za przepie-