„To istne nieszczęście!“ odpowiedział pan Pickwick. „A czy nie wie pani, gdzie jego dependent?“
„Owszem, wiem, ale nie podziękowałby mi za to, gdybym powiedziała“, rzekła praczka.
„Mam bardzo ważny interes“, powiedział pan Pickwick.
„Nie może pan zaczekać do jutra?“ spytała kobieta.
„Niebardzo“, odpowiedział pan Pickwick.
„Dobrze“, powiedziała stara. „Gdyby zaszło coś ważnego, kazał mi powiedzieć, gdzie jest. Więc przypuszczam, że mam prawo to zrobić. Idźcie panowie pod „Srokę i Ogarek“ i spytajcie w barze o pana Lowtena. Wtedy pokażą wam, który to jest Lowten. A to właśnie będzie dependent pana Perkera“.
Kierując się temi wskazówkami i otrzymawszy dalsze, z których wynikało, że wyżej wymieniona gospoda leży w dzielnicy sądowej, zadowoleni, że znajdą się w pobliżu Clare Market i niedaleko tyłów New Inn, pan Pickwick i Sam jakoś szczęśliwie zeszli po karkołomnych schodach i dobrnęli pod „Srokę i Ogarek“.
Ta faworyzowana oberża, uświęcona wieczornemi ucztami pana Lowtena i jego kolegów, była właściwie tem, co ludzie zwykle nazywają karczmą. Że gospodarz należał do typu ludzi, którzy kiedyś zrobią majątek, dowodził fakt, że umieszczony w zamknięciu szynkwas przypominał z kształtu lektykę; że zaś był przytem filantropem, widać było z tego, iż na progu swej własnej oberży pozwalał jakiemuś obdartusowi sprzedawać rozmaite delikatesy. W oknach, zawieszonych firankami barwy szafranowej, wisiało parę ogłoszeń mówiących o cydrze z Devonshire i o gdańskiej wódce. Wielka, czarna tablica dużemi literami głosiła wszem wobec, że w piwnicach tego zakładu znajduje się pół miljona baryłek mocnego porteru. Wywoływała ona w umyśle każdego gościa miłe zagadnienie, w jakim kierunku prowadzić mogą owe piwnice. Jeżeli dodamy do tego, że zewnętrzny szyld ozdobiony był nawpół zatartym wizerunkiem sroki, jednem okiem zezującej na kawałek czegoś bronzowego, co najstarsi ludzie od dzieciństwa nauczyli się czcić jako ogarek, to będziemy mieli już wszystko, co dotyczy zewnętrznego wyglądu tego zakładu.
Gdy pan Pickwick stanął przed szynkarzem, z za wąskiej lady wynurzyła się nagle starsza kobieta, ukazując się w całej swej okazałości.
„Czy jest tutaj pan Lowten? zapytał pan Pickwick.
„Tak jest“, odpowiedziała oberżystka. „Karolciu, zaprowadź gentlemana do pana Lowtena!“
„Gentleman nie może teraz tam wejść“ rzekł z przejęciem czerwonowłosy chłopiec. „Pan Lowten śpiewa teraz
Strona:Karol Dickens - Klub Pickwicka 02.djvu/59
Ta strona została przepisana.