„Gdybym był na miejscu pana, tobym po tem wszystkiem wyspał się należycie przez całą noc i dopiero wtenczas zaczął zasięgać wiadomości o tym filucie. Nic tak nie orzeźwia umysłu, jak sen, mówiła jedna służąca, połykając kieliszek anyżówki“.
„Sądzę, że masz słuszność; ale przedewszystkiem, chciałbym upewnić się, czy ten łotr znajduje się w tym hotelu i czy nie ma zamiaru wyjeżdżać“.
„Niech pan mnie to zostawi. Pójdę zamówić panu porządny obiad i rozpytam się w kuchni. W pięć minut dowiem się o wszystkiem od tutejszego czyścibuta“.
„Bardzo dobrze“, rzekł pan Pickwick, poczem Sam oddalił się.
W pół godziny potem filozof siedział już przy bardzo smacznym obiedzie, a po upływie kwadransa Sam zaraportował mu, że pan Fitz-Marshall zatrzymał osobny pokój do dalszego rozporządzenia; że obecnie pojechał na wieczór w sąsiestwo, kazał czekać na siebie i zabrał ze sobą swego służącego.
„Teraz, panie“, mówił dalej Sam, „gdybym mógł pomówić z tym jego służącym, dowiedziałbym się wszystkiego“.
„A to w jaki sposób?“
„O, jaki pan jeszcze młody! Wszyscy służący obgadują panów!“
„Zapomniałem o tem“.
„Wtenczas będzie pan wiedział, co należy przedsięwziąć i podług tego postąpimy“.
Ponieważ plan taki wydał się najlepszy, został więc przyjęty. Sam oddalił się za pozwoleniem swego pana, by przepędzić wieczór, jak się mu spodoba. Zwrócił więc swe kroki do bufetu i wkrótce potem przez zgromadzonych w sali został obwołany prezydującym. Doszedłszy do tego zaszczytnego stanowiska, rozwinął tyle zdolności, że huczne śmiechy zebranych dolatywały aż do sypialni pana Pickwicka i skróciły prawie o trzy godziny zwykłe rozmiary jego snu.
Nazajutrz rano Sam Weller zajął się uspakajaniem gorączkowego wzruszenia, będącego pozostałością po wczorajszym wieczorze, i zaaplikował sobie tusz, umówiwszy się za jednego penny z pewnym gentlemenem ze stajni, iż ten będzie mu pompował wodę ze studni na twarz i głowę, aż do zupełnego odrestaurowania zdolności umysłowych. Podczas tego medycznego zabiegu, uwagę jego zajął młody człowiek, siedzący w dziedzińcu na ławce. Ubrany był w fjoletową liberję i czytał księgę, podobną do modlitewnika, co mu jednak nie przeszkadzało od czasu do czasu
Strona:Karol Dickens - Klub Pickwicka 02.djvu/6
Ta strona została skorygowana.