żeniem wszakże, iż nie omieszka otworzyć bezzwłocznie w razie pożaru, lub jakiego analogicznego wypadku; pan Winkle napisze nazajutrz do pana Pickwicka list, który odwiezie mu Dowler, a w którym żądać będzie dla siebie i Samuela pozwolenia na pozostanie w Bristolu, by mogli doprowadzić do skutku zamiar, który obszernie będzie wytłumaczony, jeżeli odpowiedź będzie przychylna; strony zawierające umowę pozostają narazie w Bristolu; w razie odmownej odpowiedzi powrócą bezzwłocznie do Bath; nakoniec pan Winkle stanowczo zobowiązuje się, w oczekiwaniu odpowiedzi, nie uciekać ani przez okno, ani przez komin, ani w żaden inny podstępny sposób.
Po należytem zratyfikowaniu tego traktatu, Sam zamknął drzwi i wyniósł się.
Już zstępował ze schodów, gdy w tem zatrzymał się nagle.
„Ach!“ powiedział do siebie, wydobywając klucz z kieszeni i powracając, „zupełnie zapomniałem o powaleniu. Sam gubernator zalecił to... Ba! Wszystko jedno!“ powiedział po chwili, chowając klucz znowu, „można to zrobić jutro, również dobrze, jak dziś“.
Uspokojony widocznie tą uwagą, Sam poszedł dalej po schodach, już bez dalszych wyrzutów sumienia, i wkrótce zasnął głęboko, tak jak i inni mieszkańcy oberży.
Przez cały dzień następny Sam pilnował nieodstępnie pana Winkle, postanowiwszy sobie nie spuszczać go z oczu, dopóki nie otrzyma instrukcji z głównej kwatery. Nieprzyjemne to było dla więźnia, który był jednak zdania, że lepiej już znosić taki nadzór, niż narazić się na porwanie siłą, gdyż wierny sługa wielokrotnie dał mu do zrozumienia, że poczucie obowiązku łatwo go może zmusić do chwycenia się tego środka. Bardzo jest nawet prawdopodobne, iż Sam skończyłby na tem, i dla uspokojenia skrupułów, odwiózłby pana Winkle do Bath ze związanemi rękami i nogami, gdyby szybka odpowiedź pana Pickwicka na list wręczony przez Dowlera nie uczyniła zbytecznem takiego trybu postępowania. Jednem słowem, pan Pickwick wieczorem tegoż samego dnia stawił się sam osobiście w hotelu pod „Krzakiem“ i z uśmiechem powiedział zachwyconemu Samowi, iż sprawił się doskonale i nie potrzebuje już wartować przy panu Winkle.
„Sądziłem“, mówił pan Pickwick do pana Winkle, podczas gdy Sam zdejmował z niego surdut, „sądziłem, że najle-