Strona:Karol Dickens - Klub Pickwicka 03.djvu/159

Ta strona została przepisana.
Rozdział czterdziesty drugi,
podobnie jak poprzedni, dowodzi słuszności starego przysłowia, że nigdy nie możesz przewidzieć z kim będziesz spał; zawiera również dziwne i zdumiewające polecenie, jakie pan Pickwick dał Samowi.

Otworzywszy oczy nazajutrz rano, pan Pickwick ujrzał najpierw Samuela Wellera, siedzącego na małym, czarnym kufrze i z wielkiem zajęciem przypatrującego się wspaniałej figurze wesołego pana Smangle, podczas gdy ten, siedząc napół ubrany na swem łóżku, wysilał się bezskutecznie nad zmuszeniem Sama do spuszczenia oczu. Powiadamy, bezskutecznie, gdyż Sam, obejmując jednem spojrzeniem nogi, głowę, twarz i faworyty pana Smangle, nie przestawał go oglądać z żywem zadowoleniem i tak mało dbał o wrażenie, jakie to sprawiało na panu Smangle, jak gdyby patrzał na drewnianą statuę, albo wypchaną figurę.
„Chcesz, widzę, poznać, kim jestem?“ zapytał pan Smangle marszcząc czoło.
„Mógłbym przysiąc, że się nie mylę!“ wesoło zawołał Sam.
„Nie bądź pan impertynencki dla gentlemana, mój panie!“ powiedział pan Smangle.
„Za nic w świecie!“ odpowiedział Sam. „Jeżeli zechce mi pan powiedzieć, kiedy gentleman się obudzi, będę się zachowywał extra fajn!“ Ta uwaga, pozwalająca domyślać się, że Sam wątpi, czy pan Smangle jest gentlemanem, rozgniewała pana Smangle.
„Mivins!“ zawołał z wściekłością.
„Co tam?“ spytał tamten gentleman ze swego łóżka.
„Co to za djabeł?“
„Właśnie“, powiedział Mivins, wysuwając nos z pod kołdry, „właśnie chciałem o to zapytać ciebie. Ma tu jaki interes?“
„Nie!“ odpowiedział Smangle.
„Więc zrzuć go ze schodów i zapowiedz, żeby się nie ośmielił wstać zanim nie przyjdę go kopnąć!“ powiedział pan Mivins. Po udzieleniu tej przyjacielskiej rady, znów zaczął drzemać.
Ponieważ powyższa rozmowa zdradzała nieomylne symptomaty, że może przejść na tory osobiste, pan Pickwick uznał za właściwe przerwać ją.
„Samie!“ zawołał.
„Słucham pana!“
„Nie zaszło nic nowego od wczoraj?“
„Nic ważnego, panie“, odrzekł Sam, nie przestając wpatrywać się w faworyty pana Smangle. „Wilgoć i gorące po-