„Może da się to jakoś ułożyć“, powiedział wreszcie rzeźnik po długiem milczeniu. „Ile pan żąda odstępnego?“
„Przepraszam pana“, powiedział pan Pickwick. „Nie rozumiem. Co pan powiedział?“
„Wiele pan żąda za to, żeby pójść stąd precz?“ spytał rzeźnik. „Zwykła taksa to dwa szylingi i sześć pensów. Bierze pan trzy szylingi?“
„...i ławkę“ dodał jegomość z miną duchownego.
„Mniejsza o to!“ powiedział Martin. „To tylko różnica dwóch pensów!“
„Cóż pan na to? zapłacimy panu trzy szylingi tygodniowo?“
„I postawimy galon piwa!“ dodał pan Simpson. „Jazda!“
„Który wypić można zaraz!“ uzupełnił kapelan! „No?“
„Tak mało znam przepisy, jakie w tem miejscu obowiązują“, powiedział pan Pickwick, „że nie rozumiem dokładnie o co chodzi. Czy mógłbym mieszkać gdzieindziej?“
Usłyszawszy to, rzeźnik spojrzał ze zdumieniem po swoich towarzyszach. Wtedy każdy z tych gentlemanów palcem lewej ręki wskazał poza lewe ramię. Tego rodzaju ruch ma wiele wdzięku, gdy go wykona jednocześnie wiele dam i gentlemanów. Wyraża on lekki sarkazm pełen attycyzmu i dobrego humoru.
„Czy mógłby pan?!“ powtórzył Martin z uśmiechem politowania.
„Gdybym tak mało miał doświadczenia życiowego, jak pan, zjadłbym własny kapelusz i połknął sprzączki od butów!“ zawołał jegomość z miną duchownego.
„Ja również!“ powtórzył pan Simpson.
Po tym krótkim wstępie trzej kamraci objaśnili pana Pickwicka, że pieniądze w więzieniu znaczą tyleż co pieniądze poza więzieniem, że za pieniądze dostanie wszystko, czego zapragnie. Jeżeli więc przypadkiem posiada pieniądze i jest nie od tego, żeby je wydać, i jeżeli tylko życzy sobie mieć osobny pokój dla siebie, to nie dłużej jak za pół godziny będzie miał zupełnie umeblowany i urządzony pokój.
Po tem towarzystwo rozstało się ku ogólnemu zadowoleniu obu stron. Pan Pickwick znów poszedł do pana Rokera; trzej zaś towarzysze udali się do kawiarni, by przepić pięć szylingów, gdyż jegomość z miną duchownego był na tyle przezorny, że pożyczył je u filozofa.
Gdy pan Pickwick oświadczył panu Rokerowi po co przyszedł, ten zawołał śmiejąc się:
„Wiedziałem, że tak będzie! Czy nie mówiłem tego, Neddy?“
Posiadacz uniwersalnego scyzoryka także zaśmiał się.
Strona:Karol Dickens - Klub Pickwicka 03.djvu/164
Ta strona została przepisana.