się ku drzwiom; w nowoprzybyłym, pomimo łachmanów, brudu i nędzy, rozeznał nieobce mu rysy Hioba Trottera.
„Pan Pickwick!“ zawołał Hiob głośno.
„Ha!“ krzyknął pan Jingle, zrywając się ze swego miejsca; „pan... tak, tak! dziwne miejsce... szczególna rzecz! Zasłużyłem na to; dobrze się stało“.
To mówiąc, pan Jingle wsunął ręce w miejsce, gdzie zwykły bywać w spodniach kieszenie, i zwiesiwszy głowę na piersi, znów padł na krzesło.
Pan Pickwick był do głębi wzruszony; obaj ci ludzie wyglądali tak nędznie! Krótkie spojrzenie, jakie pan Jingle mimowolnie rzucił na mały kawałek surowej baraniny, przyniesionej przez Hioba, wyraźniej aniżeli dwugodzinne opowiadanie okazał panu Pickwickowi, do czego doszedł były kapitan Fitz-Marshall. Filozof spojrzał na pana Jingle wzrokiem łagodnym i powiedział:
„Chciałbym z panem pomówić na osobności. Chodź pan ze mną na chwilę“.
„Bardzo dobrze“, odrzekł Jingle, wstając pospiesznie. „Ale daleko nie ujdę. Zresztą, tu nie trzeba się obawiać długiej podróży. Park otoczony wysokim murem. Piękna miejscowość, malownicza, ale nie rozległa. Wejście otwarte. Rodzina zawsze w mieście. Dozorca piekielnie baczny“.
„Zapomniał pan wziąć surdut“, rzekł pan Pickwick, idąc po schodach.
„Ach, tak!... Wisi na kołku... U pewnej krewnej... ciotki ze strony matki. Nie można było zrobić inaczej. Trzeba jeść; pan wie, potrzeba naturalna... i tego...“
„Co pan mówi?“
„Surdut poszedł na ochotnika, kochany panie, ostatni surdut. Ba! Co się stało, to się stało. Żyłem parą butów dwa tygodnie; tydzień jedwabnym parasolem z rączką z kości słoniowej; tak jest, słowo honoru! spytaj pan Hioba, on wie wszystko“.
„Trzy tygodnie żył pan parą butów i parasolem“, zawołał pan Pickwick z przerażeniem, gdyż podobne wypadki znał tylko z opowiadań o rozbitkach i z książki Constabla.
„Tak, tak!“ powtórzył pan Jingle, kiwnąwszy głową. „Kwity mam przy sobie. Pożyczający na zastaw złodzieje nic prawie nie dają...“
„A!“ zawołał pan Pickwick, któremu wielce ulżyło to wyjaśnienie. „Teraz rozumiem; zastawiłeś pan swoje rzeczy“.
„Wszystkie, Hiob także; wszystką bieliznę. Ba! W ten sposób oszczędność; nie trzeba prania. Wkrótce nic nie będzie. Położyć się i umrzeć z głodu. Śledztwo. Anatomja. Biedny więzień. Nędza! Nie trzeba rozgłaszać. Przysięgli...
Strona:Karol Dickens - Klub Pickwicka 03.djvu/169
Ta strona została przepisana.