„Przychodzę od panów Dodsona i Fogga“, powiedział pan Jackson tonem dobitnym.
Pan Pickwick ożywił się przy tych nazwiskach. „Niech się pan zgłosi do mego adwokata, pana Perkera, Gray Inn“, powiedział. „Garson! Zaprowadź gentlemana!“
„Za pozwoleniem, panie“, powiedział swobodnym tonem pan Jackson, kładąc kapelusz na podłogę i wyjmując z kieszeni pasek pergaminu. „Ale w tych wypadkach... osobiście dependent lub agent... w kwestjach prawniczych trzeba się trzymać formalności, prawda?“
Tu pan Jackson rzucił okiem na pergamin, potem oparł się rękami o stół, i, rozejrzawszy się dokoła, powiedział z uśmiechem uprzejmym i przekonywającym: „Nie będziemy się chyba sprzeczać o taką drobnostkę! Który z panów nazywa się Snodgrass?“
Na to pytanie pan Snodgrass zadrżał tak wyraźnie i wymownie, że to starczyło za odpowiedź!
„A! Domyślałem się!“ zawołał pan Jackson jeszcze uprzejmiej. „Mam wręczyć panu dokumencik“.
„Mnie?!“ zawołał pan Snodgrass.
„To tylko subpoenia w sprawie Bardell contra Pickwick“, powiedział pan Jackson, wyciągając jeden zwitek pergaminu i wyjmując z kieszeni kamizelki szylinga. „Termin na następną sesję. Spodziewamy się na 14 lutego. Podciągnęliśmy to pod kategorję spraw specjalnej wagi... Proszę, panie Snodgrass!“ To mówiąc, pan Jackson machnął papierem przed oczyma pana Snodgrassa i wsunął mu do ręki dokument i szylinga.
Pan Tupman przyglądał się tym czynnościom z milczącem zdumieniem, kiedy pan Jackson szybko zwrócił się ku niemu.
„Zdaje mi się, że nie jestem w błędzie, i że nazywa się pan Tupman?“
Pan Tupman spojrzał na pana Pickwicka. Ale nie znalazłszy w jego oczach, choć szeroko rozwartych, żadnej zachęty do zaprzeczenia swej osobistości, powiedział:
„Tak jest. Nazywam się Tupman“.
„A ten drugi gentleman, to pewnie pan Winkle?“
Pan Winkle wybełkotał odpowiedź twierdzącą. Wtedy obaj gentlemani zostali obdarzeni przez pana Jacksona kawałkiem papieru i szylingiem.
„Teraz“, powiedział dependent, „obawiam się, bym nie był natrętny, ale potrzeba mi jeszcze jednej osoby. Mam tu zapisane nazwisko, panie Pickwick: Samuel Weller!“
„Garson!“ zawołał pan Pickwick, „zawołaj tu mego służącego!“ Garson wyszedł bardzo zdziwiony, a pan Pickwick wezwał pana Jacksona, żeby usiadł.
Strona:Karol Dickens - Klub Pickwicka 03.djvu/20
Ta strona została przepisana.