Strona:Karol Dickens - Klub Pickwicka 03.djvu/21

Ta strona została przepisana.

Nastąpiła przykra pauza, którą wreszcie przerwał niewinnie oskarżony.
„Sądzę“, powiedział pan Pickwick, czując, że w miarę tego, jak mówi, rośnie jego oburzenie, „sądzę, że zamiarem pańskich patronów jest przeciwstawić mi jako świadków moich własnych przyjaciół?“
Pan Jackson uderzył się kilka razy wskazującym palcem po nosie, chcąc dać tem do zrozumienia, że nie myśli zdradzić tajemnicy. Zauważył tylko niewinnie:
„Nie wiem. Nie mogę powiedzieć!“
„W jakimże innym celu, jeżeli nie w tym, wręczono im owe subpoenia?“ nastawał pan Pickwick.
„Doskonale sformułowane pytanie“, powiedział Jackson, wolno kiwając głową. „Ale do niczego pana nie doprowadzi. Może pan próbować, ale nie dam z siebie nic wyciągnąć!“
Tu pan Jackson uśmiechnął się znów do całego towarzystwa, i, przyłożywszy wielki palec do nosa, prawą ręką bardzo zgrabnie wykonał ruch, przypominający mielenie kawy: była to pantomina bardzo wdzięczna (w owych czasach modna, dziś niestety zapomniana), którą popularnie nazywano „starciem na proch“.
„Nie, nie“, kończył pan Jackson. „Niech się u Perkera pogłowią, pocośmy wręczyli panom te subpoenia! Jeżeli nie zgadną — niech czekają procesu!“
Pan Pickwick z niesmakiem spojrzał na nieproszonego gościa i pewnieby rzucił jakąś straszną anatemę na głowy panów Dodsona i Fogga, gdyby nie przeszkodziło temu nagłe wejście Sama.
„Samuel Weller?“ spytał pan Jackson.
„Jest to jedna z największych prawd, jakie w ciągu ostatnich lat udało się panu powiedzieć!“ powiedział Sam obojętnie.
Subpoenia dla pana, panie Weller!“ powiedział Jackson.
„Jak się to tłumaczy na angielskie?“ spytał Sam.
„Oto oryginał!“ powiedział Jackson, unikając odpowiedzi wprost.
„Gdzie?“
„Tutaj!“ powiedział Jackson, wymachując pergaminem.
„A, to to jest oryginał?“ powiedział Sam. „Bardzo jestem rad, że udało mi się zobaczyć oryginał! To bardzo mila rzecz! I działa tak kojąco!“
„A oto szyling od panów Dodsona i Fogga“.
„Bardzo to grzecznie ze strony panów Dodsona i Fogga, którzy znając mię tak mało, przysyłają mi prezenty“, powiedział Sam. „Bardzo mi to pochlebia! To bardzo pięknie ze strony panów Dodsona i Fogga, że wynagradzają zasługi wszędzie, gdzie je widzą! Jestem do głębi wzruszony!“