proszę pana“, ciągnął Samuel, patrząc poważnie w przerażone oblicze pana Pickwicka. „Albo raczej porwały go tryby maszyny. Tak czy inaczej, ów staruszek, który całe życie przepadał za kiełbasami, wybiegł jak niepyszny z masarni i żona jego więcej tam nie postała!“
Ta opowieść o tajnikach życia prywatnego zaprowadziła pana i sługę do biura pana Perkera. Lowten, uchyliwszy drzwi, rozmawiał z ubogo ubranym jegomościem w butach bez przyszew i rękawiczkach bez palców. Na jego zbiedzonem obliczu czytałeś ślady nędzy i cierpień — niemal rozpaczy. Zdawał sobie sprawę ze swojej nędzy, gdyż cofnął się na widok pana Pickwicka.
„To prawdziwe nieszczęście!“ zawołał gentleman z westchnieniem.
„Prawdziwe!“ powtórzył pan Lowten, pisząc swoje nazwisko na drzwiach ołówkiem i natychmiast ścierając je. „Chce pan zostawić mu polecenie?“
„A kiedy przypuszcza pan, że wróci?“ dopytywał się nieznajomy.
„Nie mam pojęcia“, powiedział pan Lowten i mrugnął na pana Pickwicka, korzystając, że nieznajomy utkwił wzrok w ziemię.
„A możebym poczekał na niego?“ zapytał nieznajomy, zerkając do biura.
„Ach nie! To nadaremne!“ powiedział Lowten, zasłaniając sobą drzwi. „Nie wróci w tym tygodniu, a kto wie czy wróci w przyszłym?! Bo jak Perker raz wyrwie się z miasta, to mu się nie spieszy z powrotem!“
„Perkera niema w mieście!“ zawołał pan Pickwick. „A to nieszczęście!“
„Niech pan nie odchodzi, panie Pickwick, mam dla pana list!“ powiedział Lowten. Ponieważ nieznajomy jakby jeszcze się wahał, Lowten mrugnął na pana Pickwicka, dając mu w ten sposób do zrozumienia, że to doskonała zabawa, ale jaka — tego nie zgadłby pan Pickwick za cenę swego życia!
„Proszę, niech pan wejdzie, panie Pickwick! A pan, panie Watty, zostawi pan słówko, czy sam się pan pofatyguje?“
„Może zechce pan go spytać, czy zrobił co w mojej sprawie“, powiedział nieznajomy. „Na miłość Boga, nie zapomnij pan tego, panie Lowten!“
„Nie, nie zapomnę! Proszę, panie Pickwick! Proszę! Dowidzenia panie Watty, śliczna pogoda, co?“ a widząc, że pan Watty jeszcze się ociąga, kazał panu Wellerowi wejść za swoim panem i zamknął drzwi.
„Niema chyba na świecie drugiego tak dokuczliwego bankruta, jak ten tutaj!“ zawołał Lowten, odrzucając pióro
Strona:Karol Dickens - Klub Pickwicka 03.djvu/24
Ta strona została przepisana.