Strona:Karol Dickens - Klub Pickwicka 03.djvu/69

Ta strona została przepisana.

Pani Cluppins, zeznawszy, iż słowa pana Pickwicka zwrócone były do pani Bardell, opowiedziała następnie bardzo szczegółowo treść rozmowy, którą czytelnicy już znają. Poczem pan Buzfuz uśmiechnął się i usiadł, a przysięgli przybrali miny myślące, które stały się jednak groźne, gdy pan Snubbin oświadczył, iż nie będzie przesłuchiwał świadka powtórnie, gdyż pan Pickwick twierdzi, że zeznania poprzednie w treści swej są prawdziwe.
Po przełamaniu pierwszych lodów, pani Cluppins uznała, że nadeszła pora, by wtajemniczyć sąd w jej własne sprawy domowe. Oznajmiła więc sądowi, że obecnie jest matką ośmiorga dzieci i że ma nadzieję za sześć miesięcy dać panu Cluppins dziewiąte. Na nieszczęście po tem oświadczeniu sędzia przerwał jej opowiadanie w sposób bardzo szorstki, a wskutek tej przerwy dostojna ta dama wraz z panią Sanders zostały wyprowadzone z sali w towarzystwie pana Jaclsona.
„Nataniel Winkle!“ zawołał pan Skimpin.
„Jestem“, odpowiedział pan Winkle słabym głosem, poczem wszedł na trybunę i, złożywszy przysięgę, skłonił się sędziom z wielką czcią.
„Niech pan nie zwraca się do mnie“, rzekł na to sędzia cierpkim tonem. „Patrz pan na przysięgłych“.
Pan Winkle pospieszył spełnić ten rozkaz i zwrócił się ku miejscu, w którem, według wszelkiego prawdopodobieństwa znajdowali się przysięgli, gdyż w takim stanie ducha poprostu trudno mu było widzieć coś dokładnie.
Wtenczas zaczął go badać pan Skimpin, młodzieniec lat czterdziestu dwóch lub trzech, wielce obiecujący, któremu, naturalnie, bardzo się chciało zbić z tropu świadka, przychylnie usposobionego dla strony przeciwnej.
„Zechce pan teraz podać swe nazwisko jego lordowskiej mości i przysięgłym“, powiedział, a potem nachylił głowę, by wysłuchać odpowiedź, rzucając jednocześnie na przysięgłych wzrok, który zdawał się mówić, iż wobec tego, że pan Winkle ma naturalną skłonność do krzywoprzysięstwa, być może, iż poda nazwisko obce, a nie swoje.
„Winkle“, odrzekł świadek.
„A imię chrzestne?“ zapytał sędzia gniewnie.
„Nataniel, milordzie“.
„Daniel? Innego imienia pan nie ma?“
„Powiedziałem Nataniel, milordzie“.
„Nataniel, czy Daniel Nataniel?“
„Nie, milordzie; tylko Nataniel, nie Daniel“.
„Dlaczego powiedział pan Daniel?“
„Nie powiedziałem tego, milordzie“.