był pod brodę, obok leżała czapka podróżna ze skóry morskiego cielęcia i zielony płaszcz. Gdy wszedł pan Pickwick, nieznajomy podniósł wzrok z nad talerza i spojrzał na niego z miną dumną i pełną godności. Stwierdziwszy, że wygląd filozofa i jego towarzyszy zupełnie go zadawalnia, zaczął pod nosem mruczeć, dając tem do zrozumienia, że może kto myśli, iż on nie jest pewny siebie, ale w takim razie bardzo się myli.
„Garson!“ zawołał po chwili.
„Jestem panie“, ozwał się głos z budy, o której dopiero wspomnieliśmy, następnie zaś ukazał się chłopiec z brudną ścierką i takąż twarzą.
„Jeszcze grzanek“.
„Natychmiast, panie“, odrzekł garson.
Gentleman z czarnemi faworytami znowu począł mruczeć; potem, w oczekiwaniu grzanek, zarzucił poły surduta na ręce, położył obie nogi na stojącem obok krześle i zajął się oglądaniem swych butów.
„Gdzie dyliżans zatrzymuje się w Bath?“ zapytał pan Pickwick słodkim głosem pana Winkle.
„Hm! Co?“ odezwał się nieznajomy.
„Pytałem mego przyjaciela“, powtórzył pan Pickwick, zawsze gotów do rozpoczęcia rozmowy, „pytałem, gdzie dyliżans zatrzymuje się w Bath. Może pan zechce poinformować mię w tym względzie“.
„Czy pan jedzie do Bath?“
„Tak jest, panie“.
„A ci panowie?“
„Także“.
„Ale nie wewnątrz dyliżansu; spodziewam się, że nie wewnątrz“.
„Nie wszyscy“.
„Rozumie się, że nie wszyscy“, powiedział z energją nieznajomy. „Zamówiłem tam dwa miejsca; ale jeżeli zechcą wpakować sześć osób w to przeklęte pudło, gdzie jest miejsce tylko dla czterech, to najmę pocztę na ich rachunek. Na to nie pozwolę. Powiedziałem już, płacąc za miejsce, że nie pozwolę na to. Wiem, że się tak robi, że się tak robi codziennie; ale mnie na to nie złapią. Co nie, to nie. Ci, którzy mię znają, wiedzą o tem dobrze“.
Tu gniewny gentleman pociągnął za dzwonek bardzo gwałtownie i oświadczył garsonowi, że jeżeli mu nie przyniesie grzanek w przeciągu pięciu sekund, to sam pójdzie do kuchni spytać o przyczynę tego.
„Mój kochany panie“, rzekł pan Pickwick, „pozwól pan zrobić sobie uwagę, iż unosi się pan niepotrzebnie. Ja tylko dwa miejsca zamówiłem wewnątrz dyliżansu.
Strona:Karol Dickens - Klub Pickwicka 03.djvu/81
Ta strona została przepisana.