„To mię bardzo cieszy“, odrzekł gentleman. „Cofam moje wyrażenie; proszę mi wybaczyć. Oto mój bilet wizytowy; pozwoli pan, że się przedstawię“.
„Bardzo mi przyjemnie“, odpowiedział pan Pickwick.
„Będziemy razem jechać i spodziewam się, iż będzie to dla obu stron niezmiernie miłe“.
Naturalnie, że po tej uprzejmej przemowie nastąpiły przyjacielskie powitania. Gniewny gentleman oznajmił potem, frazesami krótkiemi, urywanemi i dobitnemi, że nazywa się Dowler, że jedzie do Bath dla przyjemności, że przedtem służył w wojsku, że obecnie zajmuje się interesami, że utrzymuje się z dochodów, jakie mu jego zajęcia przynoszą, i że osobą, dla której zamówił drugie miejsce, jest pani Dowler, jego żona.
„To piękna kobieta“, mówił dalej. „Dumny z niej jestem, i słusznie“.
„Będzie nam bardzo miło przekonać się o tem“, rzekł pan Pickwick z uśmiechem.
„Sam pan osądzi. Zaznajomię ją z panem. Pani Dowler będzie pana szanowała. Zalecałem się do niej w sposób niezwykły. Pozyskałem ją sobie wskutek dziwnie zuchwałego postanowienia. Tak się rzecz miała. Ujrzałem ją; pokochałem; prosiłem o rękę; odmówiła. „Pani kocha innego?“. „Oszczędzaj pan moją wstydliwość“. „Ja go znam“. „Czy tak?“ „Znam, i jeżeli tu dłużej pozostanie, żywcem obedrę go ze skóry!“
„O! Do licha!“ zawołał mimowolnie pan Pickwick.
„I... i pan obdarł go ze skóry?“ zapytał pan Winkle, blednąc.
„Napisałem do niego parę słów. Powiedziałem, że to bardzo przykra sprawa. Bo tak było rzeczywiście“.
„Spodziewam się“, mruknął pan Winkle.
„Napisałem mu, iż dałem słowo, że obedrę go ze skóry żywcem, że mój honor był zaangażowany i że jako oficer Jej Królewskiej Mości, nie mam żadnego wyboru; że ubolewam z powodu tej smutnej konieczności, ale że tak stać się musi. To mu trafiło do przekonania; wiedział, że przepisy honoru są bezwzględne. Uciekł, a ja poślubiłem tę młodą osobę. Ale oto dyliżans. To właśnie jej głowa w drzwiczkach“.
Kończąc te słowa, pan Dowler wskazał na dyliżans, który zatrzymał się. Rzeczywiście, w oknach jego ukazała się dość ładna twarz kobiety, ubranej w błękitny kapelusz i widocznie szukającej kogoś wzrokiem w tłumie. Pan Dowler zapłacił należność i szybko wyszedł razem ze swym prochownikiem, z laską i płaszczem. Pan Pickwick i jego przyjaciel wyszli również, by zapewnić sobie miejsca.
Strona:Karol Dickens - Klub Pickwicka 03.djvu/82
Ta strona została przepisana.