bras. Był to potężny monarcha. Ziemia drżała, gdy przechodził: taki był ciężki! Poddani grzali się w słońcu jego oblicza: takie było czerwone i wielkie. Był to rzeczywiście w każdym calu król. A miał w sobie sporo cali! Chociaż bowiem nie był bardzo wysoki, miał zdumiewająco wielki obwód, i cali, których mu brakowało na wysokość, dopełniał cyrkumferencją. Jeżeli możnaby z nim porównać którego ze zdegenerowanych królów naszych czasów, to chyba o jednym tylko królu Cole możnaby powiedzieć, że był równie znakomitym potentatem.
„Ten poczciwy król miał żonę, a ta żona przed osiemnastu laty powiła syna, którego nazwali księciem Bladud. Posłano go do seminarium przygotowawczego w dominjach ojca, gdzie przebywał do lat dziesięciu, następnie pojechał kończyć nauki do Aten. A ponieważ w szkołach ateńskich nie dopłacano za wakacje i nie żądano zabierania uczniów, książę pozostał tam przez lat ośm, a po ośmiu latach ojciec posłał po niego lorda kanclerza, by zapłacił rachunek i przywiózł go do domu. Co gdy lord kanclerz uczynił, natychmiast go spensjonowano.
„Gdy król Lud zobaczył swego syna, jaki to z niego wyrósł przystojny młodzieniec, zaraz zmiarkował, że ważna to rzecz, by się młody niezwłocznie ożenił, iżby dzieci jego utrzymały ród znakomitego króla Luda po wsze czasy. Wyprawił więc specjalne poselstwo, złożone z najznakomitszych ludzi, którzy nie mieli nic do roboty i poszukiwali lukratywnych posad, do swego sąsiada-króla, prosząc go o rękę córki dla Bladuda. Kazał mu przytem powiedzieć, że uczyni wszystko, żeby zachować przyjaźń dla swego brata i przyjaciela, królewskiego sąsiada, ale jeżeli nie uda im się ułożyć małżeństwa ich dzieci, będzie musiał uciec się do niemiłej konieczności splądrowania jego włości, łącznie z wyłupieniem mu oczu. Wtedy tamten król — był z nich dwu słabszy — powiedział, że wielce jest wdzięczny swemu bratu i przyjacielowi za dobroć i wspaniałomyślność, i że jego córka gotowa jest poślubić księcia Bladud na każde jego skinienie.
„Gdy tylko wiadomość ta doszła do Brytanii, radość zapanowała w całym kraju. Nie słyszałeś innych dźwięków jak głosy radości i wesela, głównie zaś brzęk pieniędzy wypłacanych ludowi przez skarbnika Jego Królewskiej Mości z racji tej szczęśliwej ceremonji. Przy tej to okazji właśnie król Lud, siedzący na wysokim tronie, podniósł się nagle i zażądał od Lorda Kanclerza, żeby podano najlepsze wina i przywołano najznakomitszych mistrelów;: ten akt łaski ignorancja historyków przez długie wieki przypisywała królowi Cole, jak to nawet opiewają znane strofki:
Strona:Karol Dickens - Klub Pickwicka 03.djvu/95
Ta strona została przepisana.