„Bardzo dobrze“, odrzekł pan Pickwick; „jestem pewny, że się bardzo ucieszy, gdy cię zobaczy“.
„A! Czarnooka kokietka! Sam miałem ogromny gust z nią się ożenić i w tych wariackich czasach grać warjata. No, ale i z tego jestem zadowolony; bardzo mię to cieszy“.
„Skąd dowiedziałeś się o tem?“ zapytał pan Pickwick.
„Rozumie się, że od moich córek. Arabella napisała do nich przedwczoraj, że potajemnie i bez zezwolenia swego teścia wyszła zamąż za obecnego jej męża, lecz pan Pickwick wyjechał, by uzyskać przyzwolenie ojca na coś, czego już nie może zmienić. Usłyszawszy o tem, uznałem, że nadarza się dobra sposobność do dania małej nauki moim pannom, do wskazania im, jak okropną jest rzeczą, gdy dzieci zawierają małżeństwa bez zezwolenia rodziców. Ale gdzie tam! Nie zrobiłem żadnego wrażenia. Powiedziały, że daleko okropniejszą jest rzeczą, gdy wesele odbyło się bez drużek, i było zupełnie tak, jak gdyby mój Joe wygłosił kazanie“.
Tu stary gentleman zaczął śmiać się, a gdy naśmiał się dowoli, mówił dalej:
„Ale to bynajmniej jeszcze nie wszystko. To dopiero połowa miłosnych spisków, które potworzono. Od sześciu miesięcy stąpaliśmy po minach, a teraz miny wkońcu wybuchły!“
„Co chcesz pan przez to powiedzieć?“ zapytał pan Pickwick, blednąc; „spodziewam się, że nie potajemne małżeństwo?“
„Nie, nie“, odrzekł pan Wardle. „Tak źle jeszcze nie jest!“
„Więc cóż? Czy jetem interesowany w tej sprawie?“ dopytywał się filozof.
„Mam mu odpowiedzieć na to pytanie, Perker?“ spytał pan Wardle.
„Jeżeli przez to nie kompromituje pan siebie, kochany panie!“
„Więc dobrze! Jesteś interesowany!“
„Jakto?“ zapytał filozof z niepokojem. „W jaki sposób?“
„Z ciebie taki zapalony młodzieniec, że, doprawdy, boję się mówić. Ale, jeżeli pan Perker zechce usiąśę między nami, by zapobiec nieszczęściu, to może odważę się“.
Zamknąwszy drzwi i pokrzepiwszy się nową szczyptą tabaki pana Perkera, stary gentleman rozpoczął opowiadanie w następujący sposób:
„Rzecz się ma tak: córka moja Bella... Bella, co wyszła za pana Trundle... wiecie?“
„Wiemy, wiemy!“ zawołał niecierpliwie pan Pickwick.
Strona:Karol Dickens - Klub Pickwicka 04.djvu/124
Ta strona została przepisana.