Biuro pana Wilkinsa Flashera esq. znajdowało się na pierwszem piętrze, o trzy domy od Banku Angielskiego. Dom pana Wilkinsa Flashera esq. był na Brixton Surrey. Koń pana Wilkinsa Flashera esq. stał w wynajętej stajni, groom pana Wilkinsa Flashera esq. został właśnie posłany na West End. Dependent pana Wilkinsa Flashera esq. poszedł na obiad. Więc pan Wilkins Flasher esq. osobiście zawołał „Proszę!“, kiedy pan Pell i jego przyjaciele zastukali do drzwi.
„Dzień dobry panu!“ powiedział pan Pell, kłaniając się pokornie. „Chcielibyśmy załatwić z panem małą tranzakcyjkę“.
„Proszę, proszę“, zawołał pan Flasher. „Wejdźcie panowie! Służę za chwilę!“
„Dziękujemy panu“, powiedział pan Pell. „Nie śpieszno nam. Niech pan siada, panie Weller!“
Pan Weller usiadł na krześle, Sam na skrzyni, świadkowie usiedli, gdzie który mógł, i zabrali się do oglądania kalendarza oraz kilku ogłoszeń, wiszących na ścianie, z taką ciekawością, jak gdyby to były arcydzieła starych mistrzów.
„Gotów jestem założyć się o pół tuzina flaszek klaretu“, powiedział pan Flasher esq., podejmując rozmowę, którą przerwało na chwilę wejście pana Pell.
Słowa te były zwrócone do szykownego młodzieńca, który nasunął kapelusz aż na prawy wąs i łapką bił na biurku muchy. Wilkins Flasher esq. kołysał się na krześle, bardzo zręcznie, przebijając pudełko opłatków, scyzorykiem, którym od czasu do czasu rzucał w sam środek czerwonego opłatka przylepionego na etykiecie. Obaj ci panowie mieli bardzo wycięte kamizelki, bardzo wykładane kołnierze przy koszulach, bardzo niskie trzewiki, bardzo wielkie pierścionki, bardzo małe zegareczki, bardzo grube łańcuchy i bardzo wyperfumowane chustki do nosa.
„Nigdy nie zakładam się o pół tuzina, tylko o tuzin“, odpowiedział tamten.
„Zrobione, Simmery, zrobione!“ zawołał pan Flasher.
„Pamiętaj!“ powiedział tamten.
„Oczywiście“, odpowiedział pan Wilkins Flasher esq. i wpisał to złotym ołóweczkiem do małego notesika, co również zrobił pan Simmery, również w małym notesiku i złotym ołówkiem.
„Widzę że jest już wzmianka o Bofferze“, zauważył pan Simmery. „Biedak. Wyrzucili go!“
„Założę się o dziesięć gwinej przeciw pięciu, że sobie poderżnie gardło“, powiedział pan Wilkins Flasher esq.
„Zrobione!“ zawołał Simmery.
Strona:Karol Dickens - Klub Pickwicka 04.djvu/144
Ta strona została przepisana.