Strona:Karol Dickens - Klub Pickwicka 04.djvu/150

Ta strona została przepisana.

„Niech pan zaczeka jedną minutę“, rzekł Weller, błagalnie wznosząc rękę. „Wal dalej, Samiwelu“.
„I bardzo życzy sobie“, zaczął Sam z widocznem wahaniem, „życzy sobie bardzo ulokować tę kwotę w pewnem miejscu, bo jeżeli będzie ją nosił przy sobie, to albo pożyczy ją pierwszemu lepszemu, albo wyda wszystko na konie, albo zgubi gdzie pugilares w drodze, słowem, w ten czy inny sposób zrobi z siebie mumję egipską“.
„Bardzo dobrze, Samiwelu“, przerwał Weller, z takiem zadowoleniem, jak gdyby syn oddawał najwyższe pochwały jego rozsądkowi i przezorności. „Bardzo dobrze“.
„Otóż z tych powodów“, mówił Sam dalej, mnąc swój kapelusz, „stary zebrał wszystkie pieniądze... i przyszedł tu ze mną, by powiedzieć... to jest, by ofiarować — czyli, innemi słowami...“
„By powiedzieć“, zawołał Weller zniecierpliwiony, „że moneta ta na nic mu się nie przyda. Będę teraz regularnie jeździć dyliżansem, a ponieważ nie wiem, gdzieby ją podziać, chyba że będę płacił konduktorowi, by mi jej pilnował, albo włożę w jaką kieszeń w dyliżansie, coby mogło się stać pokusą dla przejeżdżających. Jeżeliby pan zechciał się nią zaopiekować, tobym był panu wielce obowiązany. Może“, dodał Weller, wstając i szepcząc do ucha panu Pickwickowi, „może posłuży ona do spłacenia części tej kary sądowej... Słowem, proszę, byś pan zechciał zatrzymać ją u siebie, dopóki jej nie zażądam“.
To rzekłszy, Weller położył swój pugilares na kolanach pana Pickwicka, chwycił za kapelusz i wybiegł z pokoju z szybkością, której nie można było spodziewać się po człowieku takiej tuszy.
„Samie! Zatrzymaj go!“ zawołał pan Pickwick spiesznie. „Biegnij i zaraz mi go tu przyprowadź. Panie Weller! Stój pan!“
Sam zrozumiał, iż nie może nie usłuchać rozkazu pana Pickwicka. Pochwycił więc ojca za ramię, gdy ten chciał już schodzić nadół, i przyprowadził go z powrotem.
„Mój drogi przyjacielu“, rzekł filozof, biorąc go za rękę; „takie zaufanie wzrusza mię“.
„Niema powodu, proszę pana“, odrzekł Weller z uporem.
„Ale zapewniam pana, mój przyjacielu, iż mam więcej pieniędzy, niż mi potrzeba; daleko więcej, aniżeli człowiek w moim wieku wydawać może“.
„Nikt nie wie, ile może wydać, dopóki nie spróbuje“, filozoficznie zauważył pan Weller.
„Być może; ale ponieważ nie chcę robić takiej próby,