„Która wyszła za mąż za Nataniela Winkle, syna kupca z Birmingham?“ mówił dalej nieznajomy, przypatrując się jej z wyraźnem zaciekawieniem.
Arabella znów skinęła głową i niespokojnie spojrzała dokoła, jakby chciała kogo przywołać na pomoc.
„Widzę, że moja wizyta dziwi panią“, rzekł stary.
„Nie mogę temu zaprzeczyć“, odpowiedziała młoda kobieta.
„Pozwoli pani, że wezmę sobie krzesło“, rzekł nieznajomy, siadając i najspokojniej wyjmując z kieszeni okulary. „Pani mnie nie zna?“ mówił dalej, wpatrując się w nią tak uważnie, aż poczuła się nieswojo.
„Nie, panie“, odrzekła nieśmiało.
„Tak“, rzekł stary, lekko kołysząc lewą nogą. „Pani nie może mnie znać. Ale może zna pani moje nazwisko?“
„Bardzo pana przepraszam“, odpowiedziała Arabella, drżąc cała, chociaż nie wiedziała, dlaczego. „Czy nie zechce mi go pan przypomnieć?“
„Zaraz, droga pani, zaraz“, odpowiedział nieznajomy, który wciąż jeszcze nie odwracał oczu od jej twarzy. „Pani niedawno wyszła zamąż?“
„Tak, panie“, rzekła Arabella ledwo dosłyszalnym głosem, poczem odłożyła robótkę; lecz zdenerwowanie jej jeszcze wzrosło, gdy myśl, która jej już przedtem zaświtała, zaczęła się jej narzucać coraz mocniej.
„Nie zwracając uwagi mężowi swemu na to, iż wypada naprzód powiadomić o tem jego ojca, od którego w zupełności zależy?“
Arabella przyłożyła chustkę do oczu.
„Nie zadawszy sobie nawet tyle trudu, by się jaką boczną drogą dowiedzieć, co stary myśli o tej sprawie, która przecież i jego może w wysokim stopniu interesować?“ ciągnął dalej nieznajomy.
„Temu nie mogę zaprzeczyć“, rzekła Arabella.
„I nie będąc ze swej strony w stanie zapewnić mężowi dostatecznych dochodów, któreby mogły być rekompensatą za środki utrzymania, jakich oczywiście nie cofniętoby mu, gdyby ożenił się w myśl życzeń jego ojca?“ dodał stary gentleman. „Chłopcy i dziewczęta nazywają to bezinteresownem przywiązaniem, aż dopóki sami nie mają chłopców i dziewcząt, a wtenczas patrzą na to innem, nie tak pogodnem okiem“.
Arabella gorzko płakała, a na swe usprawiedliwienie przytoczyła, że jest młoda i niedoświadczona; tylko miłość skłoniła ją do tego kroku, a niemal od dzieciństwa pozbawiona była rad i opieki rodziców.
Strona:Karol Dickens - Klub Pickwicka 04.djvu/156
Ta strona została przepisana.