Strona:Karol Dickens - Klub Pickwicka 04.djvu/159

Ta strona została przepisana.

lecz myśl ta została przez damy odrzucona w sposób stanowczy. Inni skłaniali się do mniemania, że nosi się z projektem wielkiej podroży i że obecnie zajęty jest przygotowaniami do niej. Temu jednak kategorycznie zaprzeczył Sam, który po krzyżowych pytaniach, zadanych mu przez Mary, oświadczył niedwuznacznie, że nowych podróży pan Pickwick nie podejmie. Wreszcie, gdy wszyscy przyjaciele przez sześć dni suszyli sobie mózgi, postanowiono jednogłośnie zawezwać pana Pickwicka do wytłumaczenia swego postępowania i zapytać wprost, dlaczego tak stroni od miłego towarzystwa zdziwionych przyjaciół.
W tym celu pan Wardle zaprosił wszystkich na obiad do „Adelphi“, a gdy wino dwa razy obeszło kolej, postawił to wielkie pytanie.
„Mój kochany Pickwicku! Radzibyśmy dowiedzieć się, czem mogliśmy cię obrazić, że tak stronisz od nas i poświęcasz cały swój czas jakimś samotnym wycieczkom“.
„Chcecie wiedzieć?“ odrzekł pan Pickwick. „To dziwne; właśnie dziś chciałem wam to wyjaśnić. Daj mi więc wina, a zaspokoję waszą ciekawość“.
Butelka obeszła kolejkę z niezwykłą szybkością, a pan Pickwick z wesołym uśmiechem spojrzał kolejno w twarze przyjaciół i tak zaczął:
„Wszystkie zmiany, jakie w naszem towarzystwie zaszły w ostatnich czasach (mówię tu o małżeństwach już zawartych oraz tych, które będą zawarte, wraz ze skutkami, jakie to za sobą pociąga), zniewoliły mię do pomyślenia o planie mego własnego życia w przyszłości. Postanowiłem osiąść w okolicy Londynu, w jakiem zaciszu, pięknem i przyjemnem. Znalazłem dom, jakiego mi było trzeba, kupiłem go i urządziłem tak, że mogę się wprowadzić, kiedy zechcę. Zamierzam więc w najbliższym czasie odbyć tam intromisję i mam nadzieję, będę mógł jeszcze spędzić kilka lat w tem miłem ustroniu, ciesząc się za życia towarzystwem moich przyjaciół i pewny, iż po śmierci będę żył w ich wspomnieniach“.
Tu pan Pickwick zatrzymał się. Dokoła stołu przebiegł pomruk łagodny i smutny.
„Dom, który kupiłem“, mówił dalej pan Pickwick, „znajduje się w Dulwich, w najpiękniejszej miejscowości, jaką można znaleść w okolicach Londynu. Mam wielki ogród, a samo mieszkanie nie tylko jest urządzone wygodnie, ale nawet, mogę powiedzieć, z pewnym wykwintem. Sami to zresztą osądzicie. Sam będzie mi towarzyszył. Za radą Perkera zgodziłem gospodynię, kobietę bardzo starą i przyjmę jeszcze tyle służby, ile będzie mi potrzeba. Chciałbym jed-