Strona:Karol Dickens - Klub Pickwicka 04.djvu/160

Ta strona została przepisana.

nak, by to moje ustronie poświęcono jakimś obchodem, który chętniebym u siebie widział. Jeśli mój przyjaciel, Wardle, niema nic przeciwko temu, to prosiłbym go, by zaślubiny jego córki odbyły się w moim domu i to w tym dniu, w którym obejmę go w posiadanie. Szczęście młodych ludzi“ mówił pan Pickwick wzruszony, „było zawsze największą rozkoszą mego życia; serce moje odmłodnieje, gdy pod moim dachem spełnią się najgorętsze życzenia moich przyjaciół“.
Tu pan Pickwick znów zatrzymał się, wzruszony. Emilja i Arabella głośno płakały.
„Osobiście i pisemnie“, mówił dalej filozof, „porozumiałem się z naszym klubem i zawiadomiłem go o mych zamiarach. Podczas długiej mojej nieobecności zakradła się tam niezgoda, moje usunięcie się i rozmaite inne okoliczności przyspieszyły tylko jego rozwiązanie się. Klub Pickwicka już nie istnieje“.
„Poszukiwania i badania moje niejednemu mogą się wydać błahe“, mówił dalej filozof z powagą; a jednak nigdy nie będę żałował“, dodał pan Pickwick cichym głosem, „że około dwóch lat poświęciłem przestawaniu z rozmaitemi gatunkami i odmianami ludzkich charakterów. Całe prawie życie poświęciłem praktycznym zabiegom w celach majątkowych, podczas tych badań widziałem jednak sceny, o których przedtem nie miałem najmniejszego pojęcia, co — jak sądzę — rozszerzyło mój horyzont umysłowy i udoskonaliło mój rozum. Jeżeli niewiele zrobiłem dobrego, to sądzę, żem jeszcze mniej zrobił złego. Dlatego przypuszczam, że u schyłku życia wszystkie moje przygody będą mi źródłem miłych wspomnień. A teraz, drodzy przyjaciele, niech was Bóg błogosławi!“
To rzekłszy, pan Pickwick nalał sobie szklankę i drżącą ręką podniósł ją do ust, a oczy jego napełniły się łzami, gdy ujrzał, iż nagle wszyscy wstali, by go uczcić.
Układy przedślubne pana Snodgrassa z panem Wardle nie zajęły wiele czasu. Narzeczony nie miał ani ojca ani matki a podczas swej małoletności pozostawał pod opieką pana Pickwicka, który najdokładniej znał stan jego interesów. Rachunki złożone przez pana Pickwicka panu Wardle najzupełniej zadowolniły tego gentlemana, zresztą wszystkie rachunki byłyby go zadowolniły, gdyż zacny człowiek miał serce przepełnione radością i weselem. Dał on Emilji piękny posag i postanowiono, że ślub odbędzie się za cztery dni. Ten krótki termin do rozpaczy doprowadził trzy krawcowe i jednego krawca!
Kazawszy założyć do karety pocztowe konie, stary pan Wardle pojechał nazajutrz po matkę. Kiedy zakomunikował