ny, panie Pickwick, i jeżeli pan nie wstawi się za mną, obawiam się, że i tego utracę. Źle sobie postąpiłam, wiem o tem, bardzo źle...“
Tu biedna Arabella ukryła twarz w chustce i poczęła gorzko płakać.
Wrodzona dobroć pana Pickwicka z trudnością zdołała oprzeć się tym łzom; ale gdy pani Winkle, osuszywszy je, poczęła go błagać swoim najsłodszym, pieszczotliwym głosem, zawahał się, co ma robić, i poczuł się nieswojo, co można było poznać z tego, iż począł nerwowym ruchem wycierać szkło swych okularów, nos, kamasze, głowę i spodnie.
Korzystając z tych symptomów wahania, pan Perker, z którym młoda para już się widziała, przypomniał z adwokacką zręcznością, iż pan Winkle senjor nie wie jeszcze o ważnym kroku, jaki zrobił jego syn; że przyszła egzystencja tego syna zależy zupełnie od stałych i niesłabnących uczuć miłości i przywiązania, jakie zachowa dla niego rzeczony Winkie senjor; że uczucia te będą prawdopodobnie na szwank narażone, jeśli ten ważny wypadek będzie się dłużej taić przed nim; że pan Pickwick, gdy uda się do Bristolu, by zobaczyć się z panem Allenem, może zarazem wstąpić do Birmingham i spotkać się z panem Winkle senjor; nakomec, że pan Winkle senjor zupełnie słusznie uważać może pana Pickwicka za mentora i opiekuna swego syna; że wobec tego wypada panu Pickwickowi, a nawet jest obowiązkiem jego honoru, w ustnej rozmowie zawiadomić go o stanie rzeczy, jako też wyjaśnić swój w tej sprawie udział.
W tem miejscu wywodów pana Perkera, a bardzo w porę, przybyli panowie Tupman i Snodgrass. Ponieważ musiano im opowiedzieć, co zaszło, wraz z tem, co przemawiało za i przeciw, przytoczono raz jeszcze wszystkie argumenty, które każdy z nich roztrząsał teraz na swój sposób i stosownie do swego światopoglądu. Wkońcu wszystkie wywody pan Pickwicka odparto i zbito, a ponieważ groziło niebezpieczeństwo, że mu zbiją i odeprą rozum, pan Pickwcik objął Arabellę, oświadczył, że jest przemiłą istotą, że nie wie sam, jak się to stało, ale od pierwszego spojrzenia serdecznie ją polubił — i że wreszcie nie ma dość siły, by sprzeciwiać się szczęściu młodej pary, niech więc z nim robią, co im się podoba.
Gdy tylko Sam usłyszał o tem, że pan Pickwick ustąpił, po pierwsze wyprawił bezzwłocznie Trottera do szanownego pana Pell, by zażądać swego uwolnienia, które jego mądry ojciec złożył na piśmie w ręce znakomitego prawnika na wszelki wypadek. Po drugie, tenże Sam wymieniał wszystką
Strona:Karol Dickens - Klub Pickwicka 04.djvu/48
Ta strona została przepisana.