Strona:Karol Dickens - Klub Pickwicka 04.djvu/8

Ta strona została przepisana.

„Rozumiem, pewno z tej familji co i habeas corpus. Dalej“.
„Ale widząc, że nie zdołają porozumieć się między sobą i że wobec tego nie będą mogli obalić testamentu, cofnęli caveat a ja wypłaciłem każdemu jego część. Zaledwie to zrobiłem, gdy oto jeden z synowców zażądał obalenia testamentu. W kilka miesięcy potem sprawa przychodzi przed pewnego głuchego gentlemana, w małym pokoiku w oficynie, niedaleko Pauls church-yard; gdy czterej adwokaci wpadli na niego i jeszcze sztucznie go oszołomili, namyślał się następnie dwa tygodnie nad dokumentami, tworzącemi sześć grubych tomów i wydał wyrok, iż testator nie miał dobrze uporządkowanego mózgu i że ja powinien wszystko wypłacić powtórnie, z dołączeniem kosztów. Apeluję. Sprawa przechodzi przed trzech czy czterech bardzo zaspanych gentlemanów, którzy przysłuchiwali się już rozprawie w pierwszej instancji, gdzie grali rolę adwokatów. Cała różnica polegała na tem, że tu nazywali się doktorami, i w innym sądzie delegatami, co dość trudno zrozumieć. Ci z całym szacunkiem zatwierdzają wyrok, wydany przez gentlemana głuchego. Wskutek tego znalazłem się w tym lokalu, gdzie jesteśmy teraz i gdzie pozostanę do końca życia. Moi adwokaci dawno już weszli w posiadanie całego mego tysiąca funtów, co się zaś tyczy zasady, jak oni to nazywają, i kosztów, to siedzę tu za dziesięć tysięcy, i będę tu siedział, aż załatam ostatnie me buciki. Kilku panów mówiło, że poruszą moją sprawę w parlamencie, i myślę, że zrobiliby to, ale nie mieli chęci, by przyjść do mnie, a ja nie miałem pozwolenia, by pójść do nich. A moje długie listy znudziły ich i tak sprawa moja upadła. To jest cała prawda, jak na sądzie Bożym, ani joty mniej ani więcej, jak to wie bardzo dobrze z pięćdziesiąt osób w tych murach i poza niemi“.
Szewc zamilkł, by zobaczyć, jakie wrażenie wywarło opowiadanie jego na Samie. Ten już spał. Więc szewc wytrząsnął popiół z fajki, postawił ją koło siebie, westchnął, nakrył się kołdrą i zasnął.
Na drugi dzień rano, gdy Sam żwawo czyścił ubranie i obuwie swego pana w pokoju szewca, a pan Pickwick siedział sam przy śniadaniu, zapukano lekko do jego drzwi. Zaledwie miał czas powiedzieć: „Proszę wejść“, gdy ukazała się głowa okolona włosami i okryta wełnianą czapeczką, w której bez trudu rozeznać można było osobistą własność pana Smangle.
„Jak zdrowie pańskie?“ zapytała ta godna osoba przy towarzyszeniu jednego lub dwóch tuzinów ukłonów. „Czy