Strona:Karol Gjellerup-Pielgrzym Kamanita.djvu/16

Ta strona została przepisana.

wodach przeglądają się zgliszcza świętego miasta słoni[1], a mirty przecinają ową równię, gdzie walczyli z sobą o władztwo Panduingi i Kuruingi, gdzie Karna obozował srogi, gdzie sam Kryszna kierował wozem bojowym Arjuny... Pocóż, ci to zresztą przypominać ... wszakże znasz dobrze wszystkie pieśni bohaterskie. Nieraz już, stojąc na wyniosłym cyplu, spoglądałem na płynące obok siebie błękitne fale Jamuny i żółte Gangi jednem korytem i widziałem, że nie mieszają się z sobą, jak nie mieszają się kasta bramińska i kasta wojowników. Wydawało mi się zawsze, że w szumie tych fal słyszę szczęk oręża, tony rogów, tętent kopyt i rżenie rumaków, oraz wrzaski słoni bojowych, a serce biło mi w piersiach żywo, bowiem przodkowie moi brali udział w tych walkach mocarnych, a piasek Kurukczetry pił ich krew bohaterską.
Z pełnym uwielbienia podziwem spojrzałem na wojownika, w którego rodzie żyły tak szczytne wspomnienia, on zaś ujął mnie za rękę i powiedział:
— Chodź, mój synu, i przypatrz się miastu, będącemu celem twej pierwszej podróży.
Obeszliśmy mały, gęsty zagajnik, słoniący widok od wschodu.
Mimowoli wydałem okrzyk podziwu.

Przed sobą ujrzałem cud — miasto lśniące w zachodzie słońca, jakby je zbudowano ze szczerego złota. Tak, złotem było Benares zanim grzechy mieszkańców sprawiły, iż metal przemienił się w kamień i wapno. Mury, wieże, masy domów, terasy, przystanie z licznemi basenami do kąpieli (ghatami), przyozdobionemi w kjoski, oraz kopuły, w istocie, naprawdę złote, wszystko to wprawiło mnie w zachwyt nieopisany.

  1. Hastinapura.