— Vasitthi, — ozwał się mój żartobliwy przyjaciel — nie powinna używać do kąpieli kwiatów żółtych, jeśli ciało jej kwitnąć ma jak jej miłość, ale same jeno szkarłatne, jak ów kwiat, który Kamanita dopiero co ukrył na piersiach. W księdze miłości napisano: miłość, która się rodzi i przemija, posiada barwę szafranową, szkarłatną natomiast miłość, którą widzą wszyscy i która nie kończy się nigdy.
Roześmiali się oboje z Medini wesoło, a Vasitthi odparła poważnie, ale uśmiechała się przytem, ściskając dłoń moją.
— Mylisz się, drogi Somadatto. Moja miłość nie posiada barwy kwiatu. Słyszałam, że miłość prawdziwa nie jest czerwona, ale czarna, jak czarną stała się szyja Siwy, kiedy ten bóg połknął truciznę, od której zginąć miały wszystkie stworzenia świata. Tak się dziać winno, nawet trucizna nie może być straszną miłości prawdziwej i ochotnie ją przyjąć winna, by ocalić ukochanego. Stąd też barwę swą czerpie raczy z rzeczy ponurych ni źli radosnych.
Tak mówiła onej nocy umiłowana moja Vasitthi, stojąc pod rozkwitłemi drzewami beztroski.
Strona:Karol Gjellerup-Pielgrzym Kamanita.djvu/38
Ta strona została przepisana.