Strona:Karol Irzykowski - Nowele.pdf/18

Ta strona została uwierzytelniona.

to, uczuł pewną ulgę, przekonał się, że Grimmer nie jest taką powagą, jak się zdawało i postanowił mu się za to odwdzięczyć.
Idąc do Linka spotyka go, chwyta za rękaw i wita:
— Dobry wieczór, panie profesorze, a gdzież to Pan Bóg prowadzi?
— Pan Bóg tylko pijaków do domu prowadzi, porządni ludzie sami chodzą. Bądź zdrów dyrektorze!
— Ha, ha! alluzya do mnie, ale za karę musisz pójść ze mną do Linka. Wszakże to dziś twoje imieniny, panie Romanie?
— Aha! Zapaliłem już w piecu wszystkiemi gratulacyami.
— No, to chodź! obiecałeś mi raz zadebiutować u Linka, dziś musisz dotrzymać.
Ujął Grimmera pod ramię i wabił syrenim głosem:
— Chodź, chodź, na maleńką konferencyę piwną. Cóżto? nieposłuszeństwo? Zasuspenduję!
W tej chwili nadszedł inny »stammgast«