Strona:Karol Irzykowski - Nowele.pdf/29

Ta strona została uwierzytelniona.

usposobiony słuchał z namaszczeniem i potakiwał słowom dyrektora, był jednak w kłopocie, jak się zachowa, gdy Grimmer przemówi.
Jak zwykle w takich razach nie była to porządna dysputa, w której jeden przeciwnik zbija argumenty drugiego nawiązując do jego twierdzeń, ale wymiana gotowych już frazesów przeciwko frazesom, bez porządku, jakby chodziło nie o zwyciężenie przeciwnika, ale o wystrzelenie wszystkich naboi. Grimmer odpowiedział na zaczepkę dyrektora preparatem filozoficznym, który jednak był rezultatem własnych rozmyślań, dyrektor wywzajemniał się pospolitymi komunałami nie tyle materyalizmu, co materyalistów.
Naraz przypomniał sobie Grimmer, że dyrektor przechodząc wczoraj koło kościoła, zdjął kapelusz z głowy. Zapytał więc:
— A, czy jest w twoim systemie jaki kącik dla Boga?
— A to inna kwestya. Tego się tykać nie powinno.