Strona:Karol Irzykowski - Nowele.pdf/48

Ta strona została uwierzytelniona.

Ale św. Piotrowi nie było dosyć: umaczał rączkę pióra tępym końcem w atramencie i jeszcze raz i drugi przejechał nią po zadaniu. Gdyby kto dyrektorowi skórę nożem krajał, nie bolałoby go to tak, jak to przekreślanie.
Św. Piotr odłożył na bok zadanie studenta Zalipskiego i wziął się do nowego. Dyrektor stał jakiś czas nieruchomo, a potem wspiąwszy się na palcach stóp odwracał ostrożnie kartki swego zeszytu i starając się sprawić jak najmniej szelestu, otworzył zeszyt w miejscu, gdzie było ostatnie zadanie. Patrzył chwilę na swój elaborat, potem zerknął na św. Piotra, a przekonawszy się, że święty jest całkiem zatopiony w nowem zadaniu, wyciągnął rękę i skradł scyzoryk leżący na stole. Grimmer, widząc dyrektora ze scyzorykiem, nadbiegł w obawie o św. Piotra, lecz wnet się uspokoił, gdy zobaczył, jak dyrektor pochylony nad swojem zadaniem skrobał coś zawzięcie, zdmuchiwując od czasu do czasu wyskrobane białe cząsteczki papieru.