Strona:Karol Irzykowski - Nowele.pdf/94

Ta strona została uwierzytelniona.

złote i srebrne monety, które uważał za kamyczki. Postanowił je wziąć z sobą i już chciał juki przyczepić do siodła, gdy wtem trącił stopami o trupa Zulimy. Ujrzał znowu te dziwne, złote włosy, które tak błyszczały, i podjąwszy z ziemi jatagan, jednem cięciem oddzielił głowę od kadłuba i wrzucił ją do próżnej sakwy. Wtem kadłub zsunął się z piersi szejka, więc wyzwolony, zgrzytając zębami, ułożył go znowu na dawne miejsce i wbijając jatagan w piersi obu trupów, spoił je na zawsze razem. Naokoło była kałuża krwi. Wyzwolony maczał w niej ręce i rozmazywał krew po całem swojem ciele. Cieszyła go ta czerwoność. Podjął koran, usiadł i przewracał karty, nie zważając na to, że na każdej zostawia krwawy ślad. Wnet jednak odrzucił precz książkę, bo nie wiedział, co to jest, wsiadł na konia, zdjąwszy zeń siodło, którego przeznaczenia nie rozumiał, i puścił się galopem, nie oglądając się za miejscem, gdzie orły i sępy ścierwem się dzieliły.
Długo tak jechał, aż przybył na jakąś