Strona:Karol Irzykowski - Pałuba Sny Maryi Dunin.djvu/109

Ta strona została przepisana.

lecz nie miał potem pewności, czy to nie było tylko zbyt intensywne „zamyślenie się“, tak że to, co słyszał w głowie, w duszy, przez pomyłkę uważał za usłyszane z zewnątrz. Zato w parę dni potem prawie mimowoli „usłyszał“ jakiś fragment dyalogu: ale był to głos osoby innej, mianowicie jego ciotki, którą właśnie niedawno słyszał rozmawiającą z jakimś żydem. Ujęty w cudzysłów wyraz „usłyszał“ ma tu znaczenie przesadne, ściślejby ten fakt można określić tak: miał takie wrażenie jak człowiek, który dopiero co coś usłyszał. Mimo to Strumieński jeszcze nie rezygnował z tej dziedziny eksperymentów.
Co do hallucynacyi optycznych, to Strumieński żywił nadzieję, że mieć je będzie w przerwach snu, bezpośrednio po zbudzeniu się. Wyobrażał to sobie tak: W chwili, kiedy się nagle budzę, senna mara działa jeszcze dość silnie, więc skoro tylko otworzę oczy, może ona od razu utworzyć na czarnem tle nocy projekcyę w czerwonych ramach, które będą odpowiadały krwi, napływającej do oczu. — Istotnie też przyzwyczaił się przypominać sobie we śnie, że ma się zbudzić, i kiedy chciał, budził się prawie świadomie, ale prócz znanego mu już upiorowatego uczucia: jakby ktoś dopiero co tu był — niczego więcej nie doznawał. Za jakąkolwiek hallucynacyę dałby był wówczas wiele, a przecież — sam był temu winien, że nie przychodziły. Gdyby był te próby robił kilka miesięcy wcześniej, kto wie, — możeby wtedy jeszcze miał tę energię na seryo, potrzebną do przeprowadzenia tak niesłychanego zadania.
Wnet atoli powiedział sobie, że jeżeli ma urzeczywistnić swoje wizye, musi w jakiś sposób wpływać na odpowiednie ukształtowanie się snów zapomocą wysiłku woli. Zdawało mu się, że tu otwiera się przed nim bar-