toni, były momenta, które objęły zastępstwo podupadłych już uczuć. To też, gdy woda opadła i wszystko wróciło na dawne miejsce, a energia niewiele miała okazyi do bezpośredniego wyładowania się, przed Strumieńskim ukazała się nieznośna pustka. Wprawdzie nie było już w nim ani krzty żywiołowego smutku, tylko z powodu ciągłego naruszania gruczołu tęsknoty smutek ów wyrodził się w chroniczną dyspozycyę, przy której za lada naciskiem woli drgała cała sfera stanów już nagromadzonych i wypróbowanych. Ale — czy dlatego, żeby się znowu nie zawieść, czy żeby nie przebywać znowu tych tajemniczych wycofywań się, — dość, że Strumieński nie chciał już snuć dalej czarnego wątku tam, gdzie skończył, orzekł sobie, że to, czego nie dorobił ów epizod z powodzią, zostało przecież dorobione, a rozkołysawszy duszę w szerszych choć powierzchownych wrażeniach, skorzystał z pierwszego lepszego pretekstu, aby postanowić wyjazd w podróż. Na uspokojenie zaś osieroconych duchów, w przelocie myśli stworzył sobie wykręcik, że właśnie gdy wróci, podda się z tem większą ochotą dotychczasowej robocie[1].
Trzeba jednak uwzględnić i to, że w takich epokach bardziej przełomowych stan psychiczny człowieka dość łatwo i chętnie stosuje się do bodźców i wskazówek, które płyną z wypadków zewnętrznych. Oto Strumieński otrzymał z Drezna od ojca Angeliki, ekswojskowego, list z zaproszeniem, by przy sposobności odwiedził go w Dreźnie. Jadąc do niego, zamierzał Strumieński wywiedzieć się nowych szczegółów o Angelice, której przeszłość znał mało, — cieszył się także, że zobaczy nowych ludzi, miasta, stosunki, i już anticipando przeżywał osobliwy stan zetknięcia się tych nowych wrażeń ze swoją melancholią. W pierwszym względzie zawiódł
- ↑ W stylu autora znać tu — i na wielu innych miejscach — jakby szykanowanie bohatera. A jednak np. słowo „robota“ należy brać całkiem poważnie; odcień ironii zaś pochodzi stąd, że ponieważ dotychczas nie stworzono aparatu do oddawania stanów nieświadomych, więc też, o ile one wyglądają jakby świadome, o tyle robią wrażenie komiczne.