szykanuje jego niskie pochodzenie. Zdawało mu się, że Ola powinna była sama domyślać się, dlaczego on nie chce mieć nic do czynienia z X-ami, tu bowiem potrzeba dodać, że Strumieńscy nigdy tych drażliwych kwestyi z sobą nie poruszali, tak etykietalnym był ich wzajemny stosunek. Strumieński czuł także, że tu idzie nie tyle nawet o X-ów, co o to, kto ma właściwie wycisnąć piętno na nowem ułożeniu się stosunków w Wilczy, on czy ona; była to więc walka o przewagę, bardzo podobna do tej, jaką prowadził ze stryjem Oli. Równocześnie plan tej wizyty był u Oli niejako realnym wyrazem wspomnianego jej przełomu od ciekawości ku obojętności — o tem jednak podczas sprzeczki naturalnie nie było mowy.
Od tej chwili Ola unikała męża na każdym kroku, o ile to tylko ludzkich podejrzeń nie budziło. Nieraz zbliżał się do niej, aby ją pocałować, lecz miał przytem minę takiego lekceważenia, że Ola odsuwała go lekko i odchodziła, nie rzekłszy ni słowa. Teraz, aby zgoda była zupełną, postanowił Strumieński[1] doprowadzić ten stan do maximum i udawał również oziębłego, bo przytem, całkiem osobno, szło mu o tę satysfakcyę, żeby ją przetrzymać. W ten sposób nastała między nimi jakby nieumówiona separacya. Strumieńskiemu imponował „hart“ Oli i podbijał go zarazem, zwłaszcza gdy niby przekonywał się, jak Ola w chwilach, w których nibyto sądziła, że jest niewidzianą, wodzi za nim oczyma pełnemi żalu i tęsknoty, i jak te oczy czerwienieją z płaczu i podkrążają się sinemi podkówkami. Namyśliwszy się, przyszedł sobie do przekonania, że właściwie (?) on temu wszystkiemu winien, i już chciał podać pierwszy rękę do zgody, gdy razu pewnego Ola weszła do jego pokoju, nie patrząc nań położyła
- ↑ Wyrażenia takie, jak „postanowił“, „wpadł na myśl“ itp. należy brać nie dosłownie, lecz według zwyczaju jako skrócenia, służące do odbudowania sobie toku myśli i uczuć nieświadomych, których zygzaki — gdy się je chwyta na papier — wydłużają się w jedną prostą linię.